Denis Ikovlev: Niemożliwe nie istnieje

- Kiedy ma się w zespole świetną atmosferę, ma się pewność siebie i wiarę we własne umiejętności, niemożliwe nie istnieje - mówi po wygranej nad Anwilem skrzydłowy Śląska, Denis Ikovlev.

W niedzielę Śląsk Wrocław pokonał u siebie w kolejnej odsłonie "Świętej Wojny" Anwil Włocławek. Gospodarze zaprezentowali się zdecydowanie lepiej od odwiecznego rywala, dominując już od pierwszej kwarty, po której prowadzili 28:13. Ta odsłona meczu ustawiła dalszy przebieg spotkania.
[ad=rectangle]
- Zdecydowanie najważniejsza była intensywność gry. W poprzednim spotkaniu, przeciwko MKSowi Dąbrowa Górnicza, nie graliśmy tak agresywnie i walecznie, więc teraz chcieliśmy udowodnić sobie, że to nie żaden kryzys, a po prostu wpadka. I pokazaliśmy to. Z Anwilem właściwie nie wyszła nam tylko czwarta kwarta - mówi Denis Ikovlev, skrzydłowy Śląska Wrocław.

Włocławianie od samego początku mieli problemy z egzekwowaniem swoich przedmeczowych założeń. Gospodarze grali skutecznie w defensywie i bardzo szybko w ataku. Wygrywali większość pojedynków jeden na jednego, a także łatwo znajdowali otwarte pozycje na dystansie. W ten sposób mieli 4/6 za trzy w pierwszej kwarcie i 7/16 do przerwy. Po dwóch kwartach wyraźnie prowadzili w zbiórkach (21:10) oraz asystach (13:4), co przełożyło się na wynik - 48:33.

[i]

- Myślę, że to wszystko pokazuje jak dobrze graliśmy i w ataku, i w obronie. Zastopowaliśmy Anwil praktycznie całkowicie jeśli chodzi o szybki atak - w tym elemencie oni otworzyli się dopiero pod koniec spotkania. Dodatkowo, graliśmy bardzo twardo, więc każda ich udana akcja w ataku wiele ich kosztowała. Musieli się nieźle zmęczyć, chcąc zdobyć punkty -[/i] dodaje Ikovlev.

Ukrainiec już w pierwszej kwarcie rzucił sześć oczek, a ostatecznie zakończył starcie z dorobkiem dziewięciu punktów (3/5 z gry), miał dwie zbiórki i dwie asysty. I ogółem bardzo dobrze wpisał się w zespołową niemalże do bólu (22 asysty całej drużyny) koszykówkę Śląska.

- Kiedy jesteś zaangażowany i oddajesz wiele w defensywie, wówczas atak przychodzi sam. Kiedy dzielisz się piłką, kiedy masz pozycję, ale widzisz, że twój kolega ma jeszcze lepszą i mu podajesz, a on trafia, to wówczas wytwarza się świetna atmosfera i w drużynie, i na trybunach. I wówczas niemożliwe nie istnieje. Tak, to prawda, że w pierwszej kwarcie wpadło nam kilka bardzo trudnych rzutów pod presją zegara 24 sekund, ale też my sami zrobiliśmy wszystko, by piłka wpadała do kosza - kończy Ikovlev.

Po 13. kolejkach Śląsk Wrocław legitymuje się bilansem 10-3 i zajmuje drugie miejsce w tabeli.

Źródło artykułu: