Mistrzowie Polski musieli mocno się namęczyć w spotkaniu z Rosą, przede wszystkim w początkowych dwudziestu minutach. Przy zejściu do szatni prowadzili bowiem zaledwie jednym punktem, 39:38. Po trzeciej kwarcie przewaga wzrosła do "dwóch" oczek. W ostatniej odsłonie zawodnicy PGE Turowa podkręcili jednak tempo, wygrywając tę część aż 23:6, a tym samym cały pojedynek 78:59.
[ad=rectangle]
- To był bardzo ciężki i trudny mecz, zwłaszcza w pierwszej połowie. W trzeciej i czwartej kwarcie zagraliśmy o wiele lepiej, przede wszystkim w defensywie. Poprawiliśmy się w tym elemencie - skomentował na pomeczowej konferencji prasowej Tony Taylor.
Amerykanin był najlepszym strzelcem tego spotkania. Zgromadził na swoim koncie 20 punktów przy rewelacyjnej skuteczności z gry (7/9). "Za dwa" nie pomylił się ani razu (6/6)! Wykorzystał 5 z sześciu rzutów osobistych, ponadto zanotował 5 zbiórek i 4 asysty, prowadząc swoją drużynę do triumfu.
- Świetnie funkcjonowała zbiórka, zagraliśmy bardzo dobre zawody pod tym względem - podkreślił rozgrywający. Faktycznie - zgorzelczanie zdominowali rywala w tym elemencie - 39:21. - Mogliśmy błyskawicznie przechodzić do tranzycji po piłkach zebranych na własnej tablicy. Mamy bardzo wysokie umiejętności, więc szybko wyprowadzaliśmy skuteczne kontrataki - dodał 24-latek.
Dzięki temu zwycięstwu Turów pozostał na pierwszym miejscu w tabeli i jest jednym z dwóch niepokonanych zespołów, obok Śląska Wrocław.