Ireneusz Taraszkiewicz (trener Sudetów): Mecz jak mecz. Wydaje mi się, że dla kibiców był to bardzo dobry mecz, ponieważ trzymał w napięciu do końca. Zarówno jedna jak i druga drużyna mogła ten mecz wygrać. Dzisiaj szczęście sprzyjało zespołowi gospodarzy. Gratuluję im, wygrali i są dalej w czołówce. Trzecia dobra kwarta w naszym wykonaniu, natomiast w czwartej się pogubiliśmy. Mieliśmy możliwość przerwania akcji dwoma faulami - nie skorzystaliśmy z tego. Nie rzuciliśmy spod kosza. Zresztą było widać - mój wysoki zawodnik sam na sam z koszem nie trafił. Niestety później się tak dzieje, że jak nie wykorzystuje się sytuacji, które boiskowy los przynosi to niestety w końcówce przekłada się to na negatywny wynik.
Mariusz Zamirski (trener MOSiR-u Krosno): W zasadzie na tym etapie nie ma łatwych meczów. Raz, że przyzwyczailiśmy się w jakimś sensie do zwycięstw. Ta porażka w Warszawie była niespodziewana. Mam nadzieję, że ona nie zostawiła jakichś tam ujemnych skutków w sensie psychiki zawodników. Te mecze pokazują, że tutaj nie ma słabych drużyn. Jelenia Góra potrafiła wygrać w między innymi Warszawie na wyjeździe. Wygrała u siebie niektóre ciężkie mecze. Oczywiście jesteśmy wyżej notowani. Uważam, że mamy więcej atutów niż drużyna Sudetów. Powinniśmy rozstrzygnąć ten mecz spokojnie, tak jak to miało miejsce na początku spotkania. Niestety w mechanizmie się coś zacięło. Nie potrafiliśmy dograć piłki do wysokich graczy. Robiliśmy proste błędy. Nie wypracowywaliśmy czystych pozycji, z tego powodu grało się coraz ciężej. Próbowałem różnych rotacji w składzie, ale ten efekt nie przynosił pozytywnego rezultatu. Niestety w zasadzie powoli traciliśmy tę przewagę. Jeszcze do przerwy było przyzwoicie, bo pięć punktów przewagi, to jest taki zapas, o który można być spokojnym. Beznadziejna trzecia kwarta w naszym wykonaniu. Drużyna stanęła. Odcięto w jakim sensie Piotrka Plutę, który w pierwszej połowie był niekwestionowanym liderem - nie mogli go zatrzymać. Zabrakło nam drugiego strzelca. Liczyłem na Darka Oczkowicza i w efekcie to też między innymi dzięki Darkowi przechyliliśmy tę szalę zwycięstwa. Obniżyłem zespół, zagrałem w zasadzie na czterech niskich zawodników. Agresywniej zaczęliśmy bronić, w tym momencie nie mieliśmy nic do stracenie, bo przecież przegrywaliśmy paroma punktami i to w konsekwencji przyniosło efekt, że drużyna przeciwna nie trafiła parę razy i myśmy piłkę zebrali. Skończyło się zwycięstwem dzięki skuteczności między innymi Darka Oczkowicza. Nie powinniśmy dopuszczać do takich sytuacji. Cieszę się ze zwycięstwa. W tej chwili każdy mecz będzie dla nas ciężkim meczem.
Piotr Pluta (zawodnik MOSiR-u Krosno): Na początku wydawało się, że zrobiła się łatwa przewaga, a do przerwy skończyło się tylko pięć punktów. Później przyszło może jakieś chwilowe załamanie. Nie graliśmy swojej gry tylko szarpane, szybkie akcje. Nie trafialiśmy, oni byli skuteczniejsi i taki nerwowy mecz się zrobił do samego końca. Dobrze, że wytrzymaliśmy nerwowo. W końcówce dobrze broniliśmy, ważne punkty rzucaliśmy. Ciężkie zwycięstwo ale cieszy. Wpadało mi dzisiaj, koledzy z drużyny to widzieli i pomagali. Grali parę zagrywek na mnie i dobrze. Ja też starałem się w obronie powalczyć. W końcówce grałem na pozycji 4, co nie jest moją pozycją, ale biłem się. Próbowałem w inny sposób pomóc drużynie. Wydaje mi się, że całej drużynie nalezą się gratulacje, bo Darek Oczkowicz i Marcin Salamonik zdobywali ważne punkty. Krzysiek Kalinowski świetnie kierował grą. Cała drużyna super zagrała. Sudety zaskoczyły nas skutecznością, bo też dobrze rzucali. Myśmy nie spodziewali, że aż tak skuteczni będą. Ci mali trafiali za trzy punkty, Wojdyła nam trochę skakał po głowach, zbierał nam piłki, a w drugiej połowie trafiał. Myślę, że tym nas zaskoczyli, czyli skutecznością i walecznością.