Agent Deividasa Dulkysa otrzymał ostatnio bardzo dużo pytań odnośnie możliwości rozstania zawodnika ze swoim aktualnym pracodawcą, Anwilem Włocławek. Na przełomie stycznia i lutego Litwinem zainteresował się jeden z klubów niemieckiej Bundesligi, zaś ostatnio zakusy na 26-latka poczyniły dwie kolejne drużyny: jedna z hiszpańskiej Liga Endesa a druga z włoskiej SerieA.
I choć w pewnym momencie, kilka dni temu, wydawało się, że Anwil wyjścia nie ma i wobec niepewnej przyszłości klubu musi pozwolić odejść zawodnikowi, to jednak ostatecznie decyzja we wtorek zapadła zupełnie inna - zgody na transfer nie ma. Litewski snajper zostaje we Włocławku, aczkolwiek pewności czy do końca sezonu, także nie ma. W kuluarach Hali Mistrzów nikt nie wie tego, co przyniesie "jutro".
W dotychczasowych 18 spotkaniach ligowych Dulkys notuje przeciętnie 16,1 punktu, 3,3 zbiórki i 2,9 asysty. Jego średnie i ogółem bardzo wysoka forma sprawiają, że Anwil jest o krok od gry w górnej szóstce, co oznacza gwarancję rywalizacji w play-off. Z Litwinem w składzie, Anwil Włocławek ma szansę na powtórzenie wyniku sprzed roku i ponownie zameldowanie się wśród czterech najlepszych klubów TBL.
Warto dodać, że włocławski klub ponosi tylko część ciężaru kontraktu litewskiego snajpera - około 50 tysięcy dolarów w skali sezonu. Pozostałą część, zdecydowanie większą, gwarantuje koszykarzowi jego macierzysty klub, Lietuvos Rytas Wilno.
W najbliższą sobotę Anwil Włocławek zmierzy się w bardzo ważnym, dla obu zespołów, spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk.