Zespołowa gra Astorii Bydgoszcz

Astoria Bydgoszcz odniosła w sobotę bardzo ważne zwycięstwo. Gospodarze bez trudu rozbijali obronę Spójni Stargard Szczeciński. Jaki sposób znaleźli na rywala?

Astoria Bydgoszcz pokonała Spójnię Stargard Szczeciński 80:68. Największe spustoszenie w szeregach obronnych siali Dorian Szyttenholm, Marcin Kowalewski oraz Mateusz Bierwagen, który mimo trzech przewinień z pierwszej połowy nie był nawet zagrożony opuszczeniem parkietu. - Było widać zespół. Zawodnicy dzielili się piłkami. Mieliśmy dużo asyst i dobrych penetracji. Z tego albo zdobywaliśmy punkty, albo dobre pozycje rzutowe np. dla Marcina Kowalewskiego, który miał bardzo dobrą skuteczność - ocenił trener Astorii, Jarosław Zawadka.

Pod względem asyst gracze z nad Brdy dominowali przez cały mecz. Wystarczy wspomnieć, że mieli ich 20, a Spójnia 8. Połowę z tego dorobku zapisał center, Wiktor Grudziński, który po dwóch meczach legitymuje się imponującą średnią 4,5 asysty.

Oba zespoły znają się świetnie, gdyż zaledwie 3 tygodnie wcześniej zmierzyły się w ramach turnieju o puchar prezydenta Bydgoszczy. Wtedy również wygrali gospodarze. - Nie było wtedy Wiktora i Jerzego Koszuty. Na pewno podczas gier kontrolnych dużo lepiej grał Suliński. To dla nas ułatwienie, ale Adrian może stracił trochę minut na rzecz Koszuty i to tak wychodzi. W dobie tego, że teraz jest łatwiej o płyty z Pzkosza przeciwnik nie był dla nas zaskoczeniem - przyznał Zawadka.

"Asta" przez dłuższy czas miała jednak problem z zatrzymaniem Bartłomieja Wróblewskiego. 21-letni rozgrywający w sobotnim meczu zdobył 17 punktów trafiając 5 z 7 rzutów trzypunktowych. - Na pewno była to najjaśniejsza postać drużyny ze Stargardu. Jego trójki były dla nas bardzo denerwujące. Dobrze, że w końcówce już nie trafiał tak, jak przez większą część meczu, ale chwała mu, że zagrał na wysokiej skuteczności - stwierdził bydgoski szkoleniowiec.

Szansa dla przyjezdnych pojawiła się na początku drugiej połowy, gdy po kilku trafieniach z rzędu uzyskali oni 4 punkty przewagi. Przerwa wzięta przez Jarosława Zawadkę odmieniła jednak losy spotkania. Goście stanęli, co Astoria bezwzględnie wykorzystała. - W momencie, gdy Spójnia wyszła na prowadzenie było trochę dekoncentracji z naszej strony. Wtedy wziąłem czas i od tej chwili zrobiliśmy run 17:0. Wtedy wdarło się trochę spokoju w nasze szeregi. Uważam, że to dzięki naszej defensywie, bo zawodnicy dobrze pracowali. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy - wyjaśnił nasz rozmówca.

W następnej kolejce Astoria zmierzy się z kolejną zachodniopomorską ekipą. W niedzielę, 13 października zagra w Szczecinie z King Wilkami Morskimi. - Nie jesteśmy faworytem tego meczu, ale jestem optymistą. Wcale nie stoimy na straconej pozycji. Wiem, że Wilki mają w składzie bardzo dobrych, doświadczonych zawodników. Posiadają wzrost, rozegranie i rzucających graczy, ale postaramy się sprawić niespodziankę. Lubimy grać w Szczecinie. Myślę, że będą to emocjonujące zawody - zapewnił trener Astorii.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (1)
Wylewna Marzena
10.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na ratunek Spójni przyjdzie Marcin Zarzeczny