WKS Śląsk Wrocław przystąpił do meczu bez narzekającego na drobny uraz Pawła Kikowskiego, ale za to z powracającymi: Marcinem Fliegerem i Radosławem Hyżym. W spotkanie lepiej weszli goście, którzy za sprawą skutecznych akcji Marcina Kowalewskiego i Adama Lisewskiego uzyskali przewagę na rozkojarzonym WKS-em. Świetnymi podaniami popisywał się Bartosz Bochno, który obsługiwał lepiej ustawionych kolegów. Śląsk słabo wszedł w spotkanie i grał chaotycznie czego efektem było wzięcie czasu na żądanie przez trenera Tomasza Jankowskiego, żeby wstrząsnąć zespołem. To poskutkowało natychmiast. Celnym rzutem zza łuku popisał się Tomasz Ochońko i WKS wrócił do gry. Świetnie prezentował się zwłaszcza Michał Gabiński, który zbierał i punktował. Śląsk nawet wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał do końca kwarty skromnie wygrywając 20:19.
Kolejna odsłona to już popisy SIDEnu. Koszykarze z Torunia prowadzeni przez Lisewskiego i wprowadzonego na parkiet Piotra Śmigielskiego złapali wiatr w żagle i byli nie do zatrzymania. W Śląsku jedynym jasnym punktem był Gabiński, który starał się trzymać wynik. W tym fragmencie szczególnie widoczny był brak lidera WKS-u w postaci Pawła Kikowskiego. Goście grali skutecznie i powiększali przewagę. Śląsk nie miał pomysły na rozgrywanie akcji i popełniał proste błędy przegrywając tę część gry 35:40.
Kolejna odsłona to już zupełnie inny Śląsk Wrocław. Gospodarze zapewne usłyszeli ostrą reprymendę w szatni i zagrali zupełnie na innym poziomie. Wróciła obrona, do której przyzwyczaili wrocławianie od początku sezonu. Nieźle grali Łukasz Diduszko i Norbert Kulon, który napędzał kontry WKS-u. Torunianie byli bardzo nieskuteczni i próbowali ratować wynik pojedynczymi akcjami Lisewskiego. Momentem kulminacyjnym frustracji SIDEnu w tej kwarcie było przewinienie techniczne dla ławki, które pokazywało tylko bezradność wobec dobrej gry Śląska. Celna trójka na koniec kwarty Łukasza Żytko pozwoliła tylko zmniejszyć przewagę wrocławian do dziesięciu oczek.
Ostatnia część gry to już pokaz nieskuteczności z obu stron. Pierwsze punkty w kwarcie po ponad dwóch minutach gry zdobył Żytko. Na kolejne trzeba było czekać ponad 3 minuty! Śląsk pierwsze punkty w czwartej kwarcie zdobył po prawie minutach gry. Goście jednak nie potrafili wykorzystać przestoju wrocławian w grze. Gra była nerwowa i oba zespoły nie szczędziły sobie fauli. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Śląska prowadzeni przez Hyżego i to oni odnieśli 26 zwycięstwo w sezonie.
WKS Śląsk Wrocław - Polski Cukier SIDEn Toruń 75:67 (20:19, 17:21, 27:14, 11:13)
WKS Śląsk:
Gabiński 15 (2x3), Hyży 15, Diduszko 11 (2x3), Flieger 10, N. Kulon 10, Mroczek-Truskowski 9 (1x3), Ochońko 5 (1x3), Prostak 0.
SIDEn Toruń: Lisewski 18, Śmigielski 15, Jarecki 11 (1x3), Bochno 8, Kowalewski 8 (1x3), Żytko 7 (1x3), Szpyrka 0, Barycz 0, Plebanek 0, Szymański 0.