Bartosz Półrolniczak: W Zielonej Górze doznaliście pierwszej porażki w sezonie, co o tym zdecydowało?
Dariusz Szczubiał: Był słaby moment w obronie i w ataku w drugiej części trzeciej kwarty. Przestrzeliliśmy cztery osobiste, zrobiliśmy parę głupich strat i błędów po penetracjach. Te parę minut zdecydowało o naszej porażce, nic nam nie wychodziło.
Wielu przed tym meczem nie dawało wam szans, a sprawiliście faworytowi wiele kłopotów. Może pan być zadowolony z gry?
-
Trochę tak i trochę nie. Na pewno gra w ataku była na dobrym poziomie, ale i tu trafił się zły moment. Na pewno więcej błędów chłopcy popełnili w obronie. Sporo problemów mieliśmy przy zamianach i na pewno trzeba nad tym dalej pracować.
Drużyna Stelmetu ma wielu wysokich graczy, ale ten mecz był w waszym wykonaniu najlepszy na deskach. Widzi pan poprawę w tym elemencie?
-
Tak, jest lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że mecz z obu stron był dość skuteczny. Było dużo lepiej ale czy to będzie element stały, czy był to tylko jeden mecz, zobaczymy w następnych kolejkach.
Dwa wygrane mecze dały wam komfort pracy przed spotkaniami z mocnymi rywalami?
- Nie, moim zdaniem gracze których tu mam są na tyle świadomi, że nie działają na nich takie rzeczy. Oni mają wielką wiarę w siebie, i do każdego meczu podchodzą tak samo. Potrafią pokonać każdą drużynę i wierzą w to. W każdym meczu chcą wygrywać i to może tylko cieszyć.
Najlepszy mecz w Polsce rozegrał Chris Long, który długo nie potrafił pokazać tego co umie w pełni. Jak pan ocenia tego gracza?
-
To bardzo mądry i świetnie współpracujący z innymi graczami zawodnik. Wcześniej też byłem z niego zadowolony, choć rzucał mniej punktów. Ciężar ataku rozkłada się u nas za każdym razem inaczej, i nie ma możliwości by każdy miał co mecz powiedzmy dwadzieścia punktów. W tym meczu wyczuł, że musi dać drużynie także punkty, i świetnie to robił.
Często wystawia pan Addisona i Longa razem, który z nich w tym zestawieniu ma więcej zadań związanych z kreowaniem gry?
-
Zdecydowanie Chris. Jest w tym momencie lepszy na rozegraniu niż Matt, który ma więcej walorów ofensywnych. Jest skuteczniejszy, szybszy i ma wiele manewrów którymi potrafi oszukać rywala. On chce być docelowo rozgrywającym, i jeszcze sporo musi się nauczyć. Wszystko jeszcze przed nim.
Przed Jeziorem mecz z Turowem. Co pan wie o rywalach?
-
Póki co oglądamy ich mecze i analizujemy jak grają. Mamy troszkę mniej czasu bo gramy w piątek ale poradzimy sobie. Psychicznie na grę i walkę jesteśmy przygotowani, zostaje kwestia spraw indywidualnych i doboru odpowiedniej taktyki. Porozmawiamy także o konkretnych zachowaniach w obronie. Dla mnie klucz to zmniejszenie ilości strat. Trzeba zejść do dziesięciu w meczu, a do tego potrzeba czasu. Wynika to ze zrozumienia w ataku i nad tym stale będziemy pracować.
Ta porażka jakoś wpływa na nastawienie drużyny?
-
Nie ma to żadnego znaczenia. Był chwilowy ból, paru graczy bardzo to przeżyło. Analizowali swoje błędy i trochę się obwiniali, ale to już za nami. Wnioski zostały wyciągnięte i musimy to pokazać na parkiecie.
Turów gra w także w Lidze VTB, ich zmęczenie będzie waszym atutem?
-
To zależy jaka to jest drużyna, jak reagują na mecze i podróże konkretni zawodnicy. Zależy od ich organizmów i wielu innych warunków, więc ciężko mi powiedzieć. Kiedyś gdy trenowałem w Rudzie Śląskiej graliśmy w lidze i w pucharach, i wiele razy było tak, że w niedziele zagraliśmy w lidze i od razu jechaliśmy na mecz pucharowy. Po meczu pucharowym z marszu na kolejny wyjazd w lidze. Drużyna musi mieć zapewnione odpowiednie warunki i szeroki skład, wtedy nie powinno to mieć aż takiego znaczenia.
Analizował pan składy Turowa z poprzedniego sezonu i z obecnego?
-
Tak, nastąpiło wiele zmian i tak naprawdę ciężko coś powiedzieć. Gra jest zupełnie inna ale potencjał na pewno zbliżony. Póki co wygrali co mieli wygrać i do nas też przyjadą w tym celu. Na pewno nas nie zlekceważą, już chyba każdy wie, że nie jesteśmy chłopcami do bicia. To z jednej strony dobrze, a z jednej źle.
W czym pan zatem upatruje szansy na wygraną?
-
Musimy zagrać mądrze taktycznie. Nie możemy natomiast popełniać głupich strat. Postaramy się wykorzystać atut własnej hali.
W najbliższych kolejkach macie dość korzystny terminarz, bez dalekich wyjazdów. Wiąże się to z jakimiś konkretnymi celami na te mecze?
-
W żadnym wypadku. Do każdego meczu podchodzimy osobno i każdy chcemy wygrać. Później się okaże co z tego wyjdzie. Trzeba grać dobrze i wygrywać. Zawodnicy są tego świadomi, sami na pewno wyczuli szansę, że jest możliwość zrobienia ciekawego wyniku. Zespół jest dobrze dobrany, i jest szansa by to wykorzystać. Nie mamy żadnych problemów i to jest najważniejsze. Nie ma sensu tworzenie sztucznej presji, trzeba walczyć i wygrywać co się da.
Jak w tym roku potraktujecie mecze w Pucharze Polski?
-
Zobaczymy jak nam tam będzie szło, wszystko zależy od tego. Na pewno dam pograć dużo młodym graczom, znacznie więcej niż w lidze.
Zaskoczył pana do tej pory jakiś zawodnik swoją grą?
-
Wszyscy grają tak jak myślałem i oczekiwałem. Każdy dobrze spełnia swoją rolę i wie co ma robić. Na pewno nieźle wypada Krzysiek Krajniewski, zwłaszcza biorąc pod uwagę zeszły sezon. Grał mało i ligę niżej a teraz gra naprawdę bardzo dobrze i znacznie pomaga drużynie. Rzuca w każdym meczu w okolicach dziesięciu punktów, i zostaje mi się tylko cieszyć. Reszta robi swoje i jestem z tego zadowolony.
Rahshon Turner długo nie mógł pokazać pełni możliwości, dopiero mecze ligowe potwierdziły jego klasę. Jest pan zadowolony, że zmienił Pearsona?
-
Zdecydowanie tak. Doświadczony gracz jest zawsze mile widziany na boisku. Potrafi często zastąpić trenera i pomagać innym. Cieszę się, że taki zawodnik gra u nas.
Tylko doświadczenie było tu istotne, czy umiejętności i styl gry też?
-
Na pewno wszystkie te elementy. Poprzednik Turnera był graczem bez dorobku z niższej ligi. Miał duże możliwości, ale przed nim wiele nauki. A Rahshona ja już nie muszę uczyć, dbam tylko o taktykę i przygotowanie fizycznie.
Nie obawia się pan o to jak wytrzyma sezon właśnie pod względem fizycznym?
- Nie, ja sam grałem prawie do czterdziestki. Jakbym miał jeszcze motywację grałbym trochę dłużej. To kwestia indywidualna. Doświadczony gracz zawsze osiągnie dany cel mniejszą energią niż młodszy i mniej doświadczony zawodnik. Nie marnuje także energii na jakieś inne rzeczy. Jestem spokojny o niego, nie ma powodów do obaw.