Skład rzeszowianek, jak pewnie wszystkim kibicom wiadomo, po awansie w szeregi elity został mocno przemeblowany. Z poprzedniego sezonu została piątka dziewczyn, a do tego doszło sześć nowych, które co istotne zdążyły już zaistnieć w ekstraklasie. Początkowo, jak można przypuszczać występowały pewne trudności z wzajemną komunikacją i zrozumieniem, ale teraz całość prezentuje się już zdecydowanie lepiej. - Trenujemy ze sobą już prawie dwa miesiące. Rozegrałyśmy parę sparingów i myślę, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Nasza forma oraz jakość współpracy wydają się nabierać jakości z każdym dniem. Jesteśmy zadowolone z dotychczasowych zajęć oraz pojawiających się efektów – twierdzi Magdalena Kaczmarska.
Była zawodniczka Lotosu Gdynia wraz z koleżankami zbyt wielu okazji do przećwiczenia taktyki i różnych ustawień mieć już nie będzie. Swój inauguracyjny pojedynek rozegrają bowiem 28 września, czyli za niespełna tydzień. - Raczej nie ma tu mowy o jakichkolwiek nerwach. Bardziej czujemy podekscytowanie. Codziennie wylewamy litry potu właśnie żeby grać. Nie możemy się zatem doczekać najbliższego piątku i startu ligi - dodaje.
Prawdą jest jednak, że "Akademiczki" czeka bardzo trudne zadanie. Do Łańcuta, gdzie odbędzie się pojedynek zawita Wisła Kraków, czyli mistrz kraju i ósma drużyna Europy. - Zamierzamy walczyć od pierwszej do ostatniej sekundy i zostawić serce na parkiecie. W tym wypadku nie mamy nic do stracenia, chcemy pokazać na co nas stać. Fakt faktem większość nie daje nam szans, ale ja wierzę, że mimo wszystko jesteśmy w stanie podjąć rękawice. Zresztą mam nadzieję, iż podczas rozgrywek sprawimy niejedną niespodziankę.
Jakie zatem cele towarzyszą AZS-owi w związku z pionierskim rokiem wśród najlepszych klubów w kraju? 22-letnia koszykarka określa sprawę jasno. -Chcemy zaprezentować się z możliwie jak najlepszej strony. A do tego oczywiście zanotować tyle zwycięstw, ile się da - kończy.