Podsumowanie sezonu FGE, Energa Toruń: Drugi taki raz w historii

Toruńskie Katarzynki sezon rozpoczęły niezbyt dobrze, ale zakończyły go w iście kapitalnym stylu. Dzięki temu ekipa dowodzona przez Elmedina Omanicia po raz drugi sięgnęła po brązowy medale MP.

Ten sukces rodził się w wielkich bólach. Liczne kontuzje, nietrafione transfery zagraniczne, wpadki ze rywalami ze znacznie niższej półki czy tajemnicze bijatyki wewnątrz drużyny. Tak wyglądał początek sezonu 2011/2012 w wykonaniu toruńskich Katarzynek. Wszystko to jednak poszło w niepamięć, bowiem po ostatnim meczu nikt nie pamiętał tych dość przykrych chwil, a w "Spożywczaku" polał się szampan z okazji drugiego medalu mistrzostw Polski.

Katarzynki w sezon weszły od dwóch zwycięstw, jednak potem przyszła porażka z Białą Gwiazdą i wpadka we własnej hali z KK ROW Rybnik. - Niekiedy na trybunach był już śmiech - podsumował nieporadność swoich podopiecznych w tym meczu trener Elmedin Omanić. Na tym jednak nie koniec, bowiem torunianki przegrały jeszcze z ŁKS Siemens AGD Łódź oraz KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Mecz, który skompletował serię czterech kolejnych porażek dostarczył wielu kontrowersji z powodu pracy arbitrów, którzy według lokalnych mediów pomylili się aż... 20 razy na niekorzyść Energi. Spotkania tego na ławce nie dokończył Omanic, który ukarany został dwoma przewinieniami technicznymi.

Energa potknęła się jeszcze raz, kiedy we własnej hali nie sprostała łódzkiemu Widzewowi. Potem było już tylko lepiej, bowiem zespół wygrał ważne starcie w Pruszkowie, a potem sensacyjnie pokonał CCC Polkowice. - CCC to jednak z drużyn będących poza zasięgiem w tej lidze, dlatego wygrana była tak satysfakcjonująca - komentował ten sukces bośniacki szkoleniowiec. Warto tutaj zaznaczyć, że wielkie znaczenie dla poprawy wyników drużyny miało sprowadzenie Jazminy Sepulvedy, która niemal od pierwszego meczu wśród Katarzynek była wiodącą postacią.

- Trener wie czego może oczekiwać ode mnie, a ja wiem czego mogę oczekiwać od niego - mówiła po pierwszych meczach reprezentantka Portoryko, która potem okazała się być najskuteczniejszą koszykarką teamu z Grodu Kopernika.

Od momentu pojawienia się w składzie Sepulvedy, zespół zaczął grać nie tylko efektownie, ale i efektywnie. Obwodowe Leah Metcalf i Weronika Idczak doskonale napędzały tempo gry, a Katarzynki zanotowały serię siedmiu zwycięstw z rzędu, którą przerwała dopiero Wisła Can Pack Kraków.

To jednak nie popsuło nastrojów, bowiem na torunianki czekał arcyważny mecz w Rybniku, który miał dać odpowiedź, która z drużyn zakończy sezon zasadniczy na czwartej lokacie. Katarzynki nie tylko wygrały na Śląsku, ale i odrobiły straty z pierwszej rundy. - To był bardzo ważny dla nas mecz - komentowała Idczak, która śmiało po tej wygranej stwierdziła, że... Energa gra o medal! Jak się okazało, słowa te były prorocze.

Do końca sezonu zasadniczego podopieczne Omanicia zagrały niemal bez wpadki. Jedyna przytrafiła im się w starciu z Matizol Liderem Pruszków, ale to nie mogło odebrać drużynie czwartej pozycji.

W pierwszej serii rundy play off na Katarzynki czekała rywalizacja z jednym z objawień ligi, czyli KK ROW Rybnik. Po wygranej różnicą 20 punktów w pierwszym meczu, Omanic miał dużą nadzieję na drugie zwycięstwo na Śląsku, to jednak się nie udało, a o awansie do półfinału zadecydował dopiero mecz numer trzy, w którym kapitalnie zagrała Metcalf. - Po słabszym meczu w Rybniku chciałam pokazać, że jestem w stanie grać dużo lepiej - przekonywała amerykańska rozgrywająca.

W między czasie w drużynie doszło do sporego zamieszania z Jeleną Maksimovic, która... przestała grać, a to było nie lada problemem dla Omanicia. Wszystko za sprawą rzekomego ataku na serbską środkową ze strony amerykańskiej części drużyny. Sama zainteresowana miała swoją wersję zdarzeń, włodarze klubu inną, a jaka jest prawda, z pewnością nie dowie się nikt, oprócz samych zainteresowanych.

Po przebrnięciu rywalek z Rybnika, w półfinale na Energę czekała - jak się okazało - przeszkoda nie do ugryzienia. - Nikogo nie trzeba przekonywać, która z drużyn była lepsza. W zasadzie po pierwszym meczu jasnym się stało, że krakowianki najprawdopodobniej zwyciężą w trzech pojedynkach i tak się stało - oceniał starcia z Wisłą Can Pack Kraków Omanic. Po trzech gładkich przegranych pozostała walka z Lotosem Gdynia, której stawką były brązowe medale.

Ekipa z Grodu Kopernika doskonale rozpoczęła serię, bowiem wygrała w Gdyni. Potem torunianki nie pozwoliły odebrać sobie zwycięstwa przed własną publicznością, a to wszystko oznaczało zakończenie sezonu z brązowymi medalami. To bez wątpienia ogromny sukces toruńskich koszykarek, które tym samym wyrównały najlepsze osiągnięcie klubu sprzed dwóch sezonów.

Liczby Energa Toruń w sezonie 2011/2012:

Liczba meczów: 36
Liczba zwycięstw: 22
Liczba porażek: 14
Liczba zdobytych punktów: 2730
Liczba straconych punktów: 2517
Skuteczność z linii rzutów wolnych: 72%
Skuteczność rzutów z gry: 43%
Skuteczność rzutów za 3 punkty: 30%

Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny):

punkty: 15,4 - Jazmine Sepulveda
zbiórki: 7,6 - Jelena Maksimovic
asysty: 4,9 - Leah Metcalf
przechwyty: 1,8 - Weronika Idczak
bloki: 0,8 - Bridgette Mitchell
straty: 3,1 - Julie Page
EVAL: 16,4 - Jelena Maksimovic

Najważniejsza postać: Jazmine Sepulveda (15,4 pkt., 4,8 zb., 2,7 as., 1,8 przech.)

Sepulveda dołączyła do drużyny już w trakcie sezonu i od razu stała się jasnym punktem zespołu, a można nawet powiedzieć, że jego liderką. Szybko wkomponowała się w team, łapiąc doskonałą nić porozumienia z Metcalf. Obie grały niesamowicie szybko, bardzo efektownie i zabójczo skutecznie. Obie często robiły "wiatr" na halach, a ich tempa gry nie były w stanie wytrzymać rywalki. Sepulveda grała bardzo skutecznie, a fakt ten do bólu starał się wykorzystać trener Omanic, który dał jej swobodę i tzw. wolną rękę w ofensywie.

Transfery:

Patrząc na cały sezon trzeba przyznać, że toruńska drużyna trafiła z transferami. Z pewnością bowiem na duży plus należy zapisać kontrakty Leah Metcalf, Jazmine Sepulvedy, Jule Page czy Weroniki Idczak. Wobec kontuzji Moniki Krawiec dyspozycja leworęcznej rozgrywającej była wręcz kluczowa, a ta stanęła na wysokości zadania. Swój wkład w końcowy sukces miały również Bridgette Mitchell czy Adeola Wylie, która zwłaszcza w końcówce sezonu była potrzebna wobec braku Jeleny Maksimovic. Co prawda były również ruchy chybione, jak zakontraktowanie np. Jessici Dickson, ale jej przygoda z Katarzynkami zakończyła się na... jednym meczu. Największy zawód sprawiła chyba jednak Charity Szczechowiak, z powrotem której w Toruniu wiązano ogromne nadzieje. Do Grodu Kopernika trafiła również Marta Jujka, ale kontuzja kolana nie pozwala napisać o tym ruchu zupełnie nic.

Przyszłość...

Po medalu wywalczonym w sezonie 2009/2010 w kolejnym sezonie miała być powtórka, zakończyło się na dość odległym przy ambicjach działaczy szóstym miejscu. Tym razem w Grodzie Kopernika mają nadzieję, że uda się pozostać na pudle. Dlatego szybko podjęto rozmowy o przedłużenie kontraktu z Elmedinem Omaniciem. Udało się również zakontraktować Martynę Koc i Paulinę Misiek. Gdy po kontuzji do gry wróci Monika Krawiec, a działacze zadbają o solidny zaciąg zagraniczny wydaje się, że drużyna będzie w stanie walczyć o obronę medalu.

Źródło artykułu: