Marząc o grze na Women EuroBasket 2013 we Francji, polskie koszykarki swój inauguracyjny mecz z Estonią musiały wygrać i zrobiły to bardzo pewnie. Podopieczne Jacka Winnickiego wygrały bowiem 77:52, w pełni dominując na parkiecie krośnieńskiej hali przez całe 40 minut.
- Bardzo cieszymy się, że wygrałyśmy ten mecz. Byłyśmy dobrze zmotywowane i skoncentrowane, a dzięki temu wypracowałyśmy sobie już przed przerwą dużą przewagę punktową. To pozwoliła nom na luźniejszą grę po przerwie - mówi Agnieszka Szott-Hejmej. Skrzydłowa naszej reprezentacji w pierwszym meczu uzbierała w swoich statystykach 8 punktów, 2 zbiórki, 2 asysty i dwa przechwyty.
Wiadomo, że Estonia nie jest postrzegana w kategorii gigantów, jeżeli chodzi o koszykówkę, dlatego zwycięstwo może być odbierane w różny sposób. Najważniejszym faktem jest jednak triumf i dwa punkty przybliżające do realizacji celu. - Uważam, że zwycięstwo buduje poczucie naszej wartości oraz pozwala nam patrzeć pozytywnie w przyszłość. Teraz nie możemy spocząć na laurach i musimy koncentrować się przed kolejnymi spotkaniami - przekonuje Szott-Hejmej.
Bez dwóch zdań ogromna koncentracja i wola walki będzie potrzebna już w środę, kiedy to nasze koszykarki rozegrają wyjazdowy mecz z faworytem grupy B - Czarnogórą. Zespół z Bałkanów rozegrał do tej pory dwa mecz i dwa wygrał, zatem dojdzie do starcia dwóch niepokonanych dotychczas teamów. Biało-czerwone nie zamierzają oddać meczu bez walki.
- Jedziemy do Czarnogóry walczyć i wygrać! - zapowiada jedna z naszych liderek. - Na pewno nie oddamy tego meczu bez walki. Wiadomo, że jest to faworyt grupy, ale kto powiedział, że my jesteśmy bez szans?
Pomimo tak licznych braków w kadrze, do których dołączyła po meczu z Estonią Paulina Pawlak, pozytywnych myśli nie brakuje. - Mamy kompletny zespół i każda z nas potrafi grać fajny basket. Najważniejsze to być jednym zespołem, który ma wspólny cel, czyli zwycięstwo z Czarnogórą! - mówi na zakończenie Szott-Hejmej.