Michał Spychała: Ktoś miał duży wpływ na emocje

Sobotnie spotkanie 28. kolejki zaplecza ekstraklasy, pomiędzy Zniczem Pruszków a Startem Gdynia, mogłoby ułożyć się inaczej. Wygrali goście 76:68, jednak wynik mógł wyglądać inaczej. Wszystko za sprawą kontrowersyjnych decyzji sędziów. Trener pruszkowian, Michał Spychała, nie ukrywa, kto miał duży wpływ na emocje, jakie towarzyszyły temu pojedynkowi.

Z trudnego terenu lider tabeli wywiózł zwycięstwo i do końca rundy zasadniczej już na pewno pozostanie na pierwszym miejscu. Jak jednak zapewnia w rozmowie z serwisem pruszkowskiego klubu trener Michał Spychała, jego podopieczni nie mają się czego wstydzić. - Start Gdynia to murowany faworyt, pewniak do awansu, zobaczymy jak będzie dalej - mówi. Jego zdaniem, to spotkanie, mimo iż przegrane, powinno podnieść morale koszykarzy.

Szkoleniowiec Znicza żałuje, że jego zespołowi nie udało się odnieść zwycięstwa. - Emocje sięgnęły w Pruszkowie zenitu, ale trudno nie zauważyć, kto miał na nie duży wpływ - zaznacza Spychała. - Do końca mógł to być fajny mecz, taktycznie i koszykarsko, ale wyszło tak, jak wyszło - dodaje. Jego podopieczni ponieśli ośmiopunktową porażkę, tracąc dwa "oczka" po przewinieniach technicznych w końcowych fragmentach.

Obok Dominika Czubka, niesportowym faulem ukarany został właśnie opiekun drużyny. Jak zdradza, sędzia przez cały pojedynek "straszył" go przewinieniem technicznym. - Arbiter próbował utrzymać nerwy na wodzy, ale po kilku chwilach nie wytrzymał. Rzeczywiście była to swego rodzaju demonstracja - przyznaje trener Znicza. Zwraca uwagę na fakt, że jego ekipie przyznano zaledwie 12 wolnych, przy aż czterdziestu jeden rywali. - Przewinienie Dominika Czubka było niepotrzebne - kończy. A teraz kapitan drużyny musi uważać na to, aby nie otrzymać następnego, co wykluczyłoby go z gry w jednym meczu.

Źródło: zniczbasket.com

Źródło artykułu: