Środkowy Astorii na parkiet wróci najwcześniej na parkiet na początku przyszłego roku i do tego czasu jego brak może mieć spory wpływ na poczynania wicelidera tabeli. Tak było podczas sobotniej potyczki z AZS Politechniką Poznań. Goście skutecznie wykorzystali pod tablicami absencję lidera gospodarzy i do końca byli w grze o zwycięstwo.
- Spodziewałem się takiego spotkania - określił krótko trener Jarosław Zawadka. - Ponadto AZS Politechnika to mocny rywal, grający podobną koszykówką do nas. Cieszę się z postawy rezerwowych. Dobrą zmianę dał Adrian Barszczyk oraz Patryk Rąpalski. Staraliśmy się grać szybką grą, choć na pewno brakowało mocnej rotacji na ławce.
Znacznie lepsze widowisko niż w pierwszej połowie oglądaliśmy w drugiej części. AZS Politechnika nawet prowadziła kilkoma punktami w trzeciej kwarcie. Bydgoszczanie długo szukali własnego sposobu na grę, a że szybko cztery przewinienia złapał ich lidera Sebastian Laydych, to nic dziwnego, że jeszcze przed ostatnią odsłoną wszystko w tym meczu było możliwe.
Poznaniaków w decydujących minutach zjadła jednak trema. Faulowani Paweł Lewandowski, Adam Szopiński oraz Mateusz Bierwagen skutecznie wykonywali rzuty wolne i tym w końcówce gospodarze zawsze byli lepsi o rywali przynajmniej o jeden punkt. AZS nie pomogły w tej części spotkania nawet cztery trójki Tomasza Gierwazika. W ostatnich minutach na linii rzutów wolnych ręka nie zadrżała wspomnianemu Lewandowskiemu.
- Na pewno brakuje nam Doriana Szyttenholma - dodał Zawadka. - Nasz lider wykonuje sporo pracy w ataku, ściąga na siebie uwagę obrońców. Cieszę się mocno z wygranego spotkania, choć mam pewne zastrzeżenia do defensywy Patryka Rąpalskiego.
Astoria Bydgoszcz – AZS Politechnika Poznań 87:83 (20:21, 26:17, 20:25)
Astoria: Laydych 17 (3), Rąpalski 15, Szopiński 14 (1), Bierwagen 13, Lewandowski 9 oraz Barszczyk 12 (1), Czyżnielewski 4, Gierszewski 2, Szafranek 0.
AZS Hybiak 16, Sobkowiak 16, Gierwazik 14 (4), Szydłowski 13, Stankiewicz i Błaszak 9, Piazdecki 4, Walczak 2.