Zastopowani po przerwie - relacja meczu Anwil Włocławek - Zastal Zielona Góra

Anwil Włocławek nie przedłużył swojej serii zwycięstw do siedmiu, gdyż w niedzielę lepsi w Hali Mistrzów byli koszykarze Zastalu Zielona Góra, którzy wygrali 77:63. Przed meczem eksperci zapowiadali, że ozdobą spotkania będzie pojedynek środkowych: Corsley’a Edwardsa i Gani Lawala i tak też było. Statystycznie lepiej wypadł gracz Anwilu, ale po meczu to center Zastalu mógł się uśmiechnąć.

Przed meczem koszykarscy eksperci zapowiadali, że w niedzielnym starciu dojdzie do pojedynku dwóch najlepszych środkowych ligi: Corsley’a Edwardsa z Anwilu Włocławek i Gani Lawala z Zastalu Zielona Góra. Już pierwsza kwarta pokazała, że obaj koszykarze doskonale zdają sobie sprawę z tego, że to na nich skupiona jest cała uwaga mediów.

Mecz lepiej rozpoczął center Anwilu, który szybko zdobył osiem oczek i gospodarze prowadzili 16:12. Lawal z kolei starał się bardzo mocno, ale był skuteczny tylko w walce na tablicach. W ataku natomiast spudłował raz i szybko popełnił aż trzy straty. Później jednak zapanował nad swoimi emocjami i rzucając sześć punktów, sprawił, że goście złapali swój rytm. Niemniej jego rodak po stronie miejscowych dodał kolejne trafienie i to Anwil prowadził 23:19. Kiedy zaś dwa razy z daleka przymierzył Dardan Berisha, i na tablicy pojawił się wynik 31:26, wydawało się, że miejscowi złapali wiatr w żagle. Nic jednak bardziej mylnego...

- Do pewnego momentu wszystko wyglądało dobrze. Graliśmy nieźle jako zespół i mieliśmy swojego lidera w postaci Corsley’a. On kończył dużo akcji, ale z drugiej strony każdy z graczy, który akurat był na parkiecie, był zaangażowany w atak, więc to wszystko wyglądało płynnie. W drugiej kwarcie jednak zaczęliśmy popełniać proste błędy, które goście błyskawicznie zaczęli wykorzystywać - mówił po ostatniej syrenie kapitan Anwilu, Łukasz Majewski. W Zastalu nadal aktywny pod koszem był Lawal (do przerwy 10 zbiórek), zaś dwie trójki Piotra Stelmacha sprawiły, że zielonogórzanie prowadzili po dwóch kwartach 41:37.

- Wtedy tak naprawdę poczuliśmy, że ten mecz można wygrać i mamy na to duże szanse. Od początku byliśmy wyjątkowo zmotywowani, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zmazać plamę po ostatniej porażce u siebie. Te rzuty przed przerwą, ale także zaraz po zmianie stron, bardzo pomogły nam uwierzyć w siebie - komentował z kolei Walter Hodge. Portorykański rozgrywający Zastalu do spółki ze Stelmachem zdobyli pierwsze dziewięć punktów drużyny na początku trzeciej kwarty i nagle przewaga gości wzrosła do stanu 50:41.

Włocławianie próbowali różnych wariantów w ataku, ale większość decyzji była błędna. Mnożyły się seryjne pudła z daleka oraz proste straty po niedokładnych podaniach. - Rzucaliśmy dużo i niecelnie, bo byliśmy za mało cierpliwi w ataku. Wiele rzutów zostało oddanych w zupełnie dziwnych sytuacjach. Poza tym, mieliśmy tylko jednego zawodnika, który zagrał na swoim normalnym poziomie. Reszta po prostu spisała się bardzo słabo - tłumaczył opiekun miejscowych, Emir Mutapcić, mając na myśli wspomnianego Edwardsa. Amerykanin zaliczył double-double w postaci 26 punktów i 11 zbiórek.

Po ostatniej syrenie Edwards nie mógł jednak czuć się, co oczywiste, zwycięzcą meczu, ale także wygranym pojedynku z Lawalem. 24-latek bowiem również zakończył spotkanie z podwójną zdobyczą: 15 punktów i 14 zbiórek. - Cieszę się, że zaprezentowałem się z dobrej strony przeciwko tak doświadczonemu i skutecznemu centrowi, jakim jest Corsley. Na pewno jednak nie nazwę się graczem meczu, bo wszyscy, jako zespół zagraliśmy naprawdę skuteczne zawody - opowiadał środkowy Zastalu.

Anwil starał się wrócić do gry, ale nijak nie mógł sforsować kombinowanej strefy zaordynowanej przez trenera Tomasza Jankowskiego, co przerodziło się w fatalną skuteczność gospodarzy: Berisha trafił tylko 3 z 12 rzutów z gry (z tego 3/11 za trzy), a Krzysztof Szubarga miał 1/8. Po stronie gości tymczasem czterech graczy przekroczyło barierę 10 oczek: poza Hodge’m, Lawalem i Stelmachem jeszcze Marcin Sroka. W czwartej kwarcie przewaga Zastalu ani na moment nie zeszła się poniżej dziewięciu punktów, a ostatecznie wzrosła do czternastu.

Anwil Włocławek - Zastal Zielona Góra 63:77 (23:19, 14:22, 11:18, 15:18)

Anwil: Edwards 26, Berisha 9, Allen 8, Lewis 8, Majewski 5, Szubarga 3, Hajrić 2, Wołoszyn 2, Nowakowski 0

Zastal: Stelmach 17, Lawal 15, Hodge 11, Sroka 11, Mirković 8, Chanas 6, Flieger 5, Dłoniak 4, Rajewicz 0

Źródło artykułu: