Już same statystyki mówią właściwie wszystko. AZS Koszalin ma jedną z najlepszych formacji ofensywnych w lidze i gdy mierzy się z ekipą, która ma problemy z defensywą, miażdży ją całkowicie. George Reese w każdym meczu zdobywa przeciętnie 17,4 punktu, ale niewiele gorsi są jego dwaj rodacy: Winsome Frazier i Grady Reynolds. Niski skrzydłowy wzbogaca konto swojego zespołu o 16,9 punktu, podczas gdy środkowy - 15,2. Takiego tercetu, który średnio rzuca prawie 50 punktów, w lidze nie ma żaden inny zespół.
- Tarnobrzeżanie mają swoich liderów, ale my też takowych mamy. U nich punkty rozkładają się bardziej równomiernie, ale to jednak nasi strzelcy zdobywają więcej oczek. A przecież gra AZS nie opiera się tylko na trójce amerykańskich koszykarzy - mówi opiekun ekipy z Pomorza, Mariusz Karol, i trudno się z nim nie zgodzić. Wielkim błędem byłoby bowiem nie dostrzec, że zarówno Frazier, Reese i Reynolds grają tak skutecznie, gdyż mają obok siebie prawdopodobnie najlepszego obecnie rozgrywającego w Polsce.
Igor Milicić, bo o nim mowa, kompletnie nie robi sobie nic z tego, że ma już 35 wiosen na karku i obecnie przewodzi w stawce najlepszych asystujących ligi z wynikiem prawie siedmiu kluczowych podań w meczu. Na dodatek w ostatnim meczu, przeciwko Kotwicy Kołobrzeg, Chorwat z polskim paszportem przeszedł samego siebie i był tylko o krok od triple-double. Prawdziwą złośliwością losu jest fakt, że przy 12 zbiórkach i 10 punktach, rozdał "tylko" dziewięć asyst. - Wielka szkoda, że tak się stało. Uważam, że Igorowi należało się zdobycie tego osiągnięcia jak nikomu innemu - wyznał po tamtym spotkaniu Grzegorz Arabas, kolejny z ważnych graczy koszalinian.
Biorąc wszystkie wcześniejsze fakty pod uwagę, a także sytuację, że Siarka Tarnobrzeg nie wygrała już meczu od 9 stycznia, zwycięzca tego spotkania może być tylko jeden i są nim gospodarze, walczący z całych sił o play-off. Żeby tego dokonać, muszą wygrać co najmniej dwa z trzech meczów, które zostały im do końca sezonu zasadniczego. Niedopuszczenie do megasensacji przeciwko tarnobrzeżanom to po prostu absolutne minimum.
Drużyna Bogdana Pamuły już dawno chyba pogrzebała swoje szanse na pozostanie w gronie najlepszych ekip w kraju na kolejny sezon i teraz gra tylko po to, by zachować resztki honoru. A Amerykanie by wypromować swoje statystyki i przed kolejnym sezonem podpisać kontrakt w lepszej drużynie. Podkarpacie kilka tygodni temu opuścił dotychczasowy lider Kevin Goffney, więc na jego miejsce w pierwszej piątce wskoczył Michael Deloach. 25-latek doskonale wykorzystuje okoliczność, która się przed nim otworzyła i w trzech ostatnich spotkaniach notuje przeciętnie 21,3 punktu. O swoją przyszłość walczą także Stanley Pringle (12,8 punktu) czy Louis Truscott (12,2 punktu i 9,7 zbiórki).
- Niedzielne spotkanie będzie dla nas niezwykle ważne, ponieważ szansa na fazę play-off jest dosyć spora i nie możemy jej teraz zaprzepaścić. Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby nie udało nam się pokonać Siarki. Tarnobrzeżanie mają bardzo mocny obwód, ich rozgrywający potrafią dobrze wchodzić pod kosz i już teraz wiem, że musimy się tego ustrzec. Jeśli jednak zagramy tak, jak umiemy, wszystko będzie dobrze - mówi Milicić.
Spotkanie odbędzie się w najbliższą niedzielę, 20 marca w koszalińskiej hali Gwardii o godzinie 18.00. Bezpośrednią transmisję z meczu poprowadzi Radio Koszalin.