Bohater Easley - relacja z meczu Polonia Warszawa - Anwil Włocławek

Gdyby Tony Easley celniej trafiał rzuty osobiste, jego występ przeciwko Anwilowi Włocławek uznano by za perfekcyjny. Jednakże i bez tego elementu gra amerykańskiego środkowego Polonii Warszawa była bliska ideału. 23-latek miał 24 punkty i aż 15 zbiórek. "Czarne Koszule" pokonały tymczasem drużynę wicemistrza Polski 77:75 i dzięki temu wyrównały swój bilans do stanu 6-6.

Na zegarze w stołecznej hali Koło pozostawało niespełna 24 sekundy i przy wyniku remisowym 75:75 piłkę mieli koszykarze Anwilu Włocławek, co oznaczało, że mogli grać do samego końca. Tym bardziej, że trener Polonii Warszawa, Wojciech Kamiński postanowił zaryzykować i zabronił swoim graczom faulować zawodników gości. Jak się okazało, decyzja ta była słuszna, gdyż najpierw bezczynnie przez kilkanaście sekund piłkę klepał o parkiet D.J. Thompson, a gdy już zdecydował się podać do Andrzeja Pluty, kapitan drużyny popełnił niewybaczalny błąd i pięć sekund przed końcem meczu wyszedł za linii końcową.

Trener Kamiński poprosił wówczas o czas i w przeciągu minuty rozrysował swoim zawodnikom wariant akcji, która miała zadecydować o zwycięstwie gospodarzy lub o dogrywce - reszta pozostawała w rękach młodego Marcina Nowakowskiego. 21-letni rozgrywający zachował jednak zimną krew, odważne wszedł pod kosz i tam dostrzegł Tony’ego Easley’a, który atomowym wsadem zakończył mecz zwycięstwem gospodarzy 77:75!

- Mecz był bardzo wyrównany. O naszym zwycięstwie zadecydowały detale, jak jedna zbiórka, jedno dobre podanie czy jedna solidna obrona, zaś w końcówce mieliśmy po prostu trochę więcej szczęścia - stwierdził po czterech kwartach trener Kamiński. Jego vis-a-vis na ławce włocławian, Emir Mutapcić miał podobne zdanie i na konferencji prasowej wskazał przyczynę porażki. - Mieliśmy ostatnią akcję meczu i mogliśmy to wygrać, ale muszę sprawdzić na wideo czy sędzia miał rację, że Andrzej Pluta rzeczywiście był na aucie. Nie to jednak zadecydowało o naszej porażce, ale mało agresywna gra w obronie. Polonia zbyt często i zbyt łatwo wchodziła w strefę podkoszową.

Początek spotkania nie zapowiadał jednak wygranej miejscowych, gdyż w pierwszych dziesięciu minutach skuteczniej prezentowali się zawodnicy z Włocławka. Bardzo dobrze współpracowali ze sobą dwaj Amerykanie, Chris Thomas i Paul Miller, i to oni głównie punktowali dla Anwilu, który prowadził po dziesięciu minutach 23:17. W 12. minucie było już z kolei 28:19, gdy dwa rzuty wolne trafił Tomasz Celej.

- Od początku wiedzieliśmy, że będzie to mecz walki. W pierwszej połowie było trochę niedokładności w naszej grze i stąd rywale wypracowali sobie solidną przewagę. Mimo to oczywiście cały czas próbowaliśmy znaleźć swój rytm - mówił Nowakowski, a słowa jego znalazły potwierdzenie w wydarzeniach na parkiecie w połowie drugiej kwarty. Pod koszem dominować zaczął wspomniany Easley, zaś trzy trójki, autorstwa kolejno: Alana Czujkowskiego, Łukasza Wichniarza i Darnella Hinsona, pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie 36:35. Identyczna odpowiedź Thomasa sprawiła jednak, że po dwudziestu minutach to Anwil nadał wygrywał, 42:40.

Poprawa gry na tablicach - przede wszystkim o tym w trakcie przerwy mówił w szatni swoim podopiecznym trener Mutapci. Bo choć w ataku Miller i Nikola Jovanović dawali swojemu zespołowi naprawdę dużo, to jednak w obronie nie byli w stanie zapewnić solidnego poziomu. Słowa Bośniaka nie zdały się jednak na nic, a na domiar złego, Anwil stracił kontrolę również na obwodzie, gdzie coraz śmielej zaczęli radzić sobie Hinson i Nowakowski, którzy każdorazowo znajdywali alternatywę na skuteczne akcje przeciwników. - Wraz z upływem czasu nasza gra układała się coraz lepiej. Tak naprawdę poczuliśmy jednak, że możemy wygrać to spotkanie dopiero po zmianie stron. Wówczas nasza koszykówka była bardzo płynna. Mieliśmy receptę na poczynania Anwilu - tłumaczył Kamiński, a gdy wsadem popisał Miller (50:44), szybkie pięć oczek Nowakowskiego wyrównało stan spotkania. Pod koniec tej odsłony było jeszcze lepiej, gdyż na celną trójkę Celeja, pięcioma punktami zareagował Harding Nana i przed decydującą kwartą warszawiacy prowadzili 64:63!

Trafienie Thomasa pozwoliło jeszcze odżyć Anwilowi (70:66), lecz wówczas ponownie odezwali się Nana oraz Easley i na pięć minut przed ostatnią syreną Polonia znowu objęła prowadzenie 72:70. Na 2 minuty i 55 sekund przed końcem meczu sytuację odwrócił jeszcze skutecznym rzutem z dystansu Łukasz Majewski i na tablicy wyników pojawił się wówczas rezultat 75:73. Przestrzelonych pięć rzutów Polonii w ciągu 150 sekund kazało sądzić, że bliżej wygranej są goście. Jednakże Anwil również pudłował seriami i ostatecznie o wygranej miejscowych przesądziła wspomniana akcja Easley’a.

Amerykanin zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów przy stuprocentowej skuteczności (10/10 za dwa i 4/8 za jeden), a także miał 15 zbiórek (w tym siedem ofensywnych) w przeciągu 34 minut spędzonych na parkiecie. Dodatkowo wymusił cztery faule rywali i dwukrotnie asystował, popełniając dwie straty. To wszystko zebrało się na 35 oczek evaluation. - Środkowemu Polonii należą się wielkie słowa uznania i wielki szacunek. On nie tylko zaliczył najważniejsze punkty meczu, zanotował double-double, ale przede wszystkim zagrał bardzo solidnie w obronie i zdominował nas - wyjaśnił po meczu Mutapcić.

Polonia Warszawa - Anwil Włocławek 77:75 (17:23, 23:19, 24:21, 13:12)

Polonia: Tony Easley 24, Darnell Hinson 17, Marcin Nowakowski 13, Harding Nana 7, Alan Czujkowski 5, Łukasz Wichniarz 5, David Palmer 4, Michał Kwiatkowski 2

Anwil: Paul Miller 19, Nikola Jovanović 13, Chris Thomas 9, Tomasz Celej 8, Andrzej Pluta 7, Dardan Berisha 6, Eric Hicks 6, Łukasz Majewski 5, D.J. Thompson 2, Stipe Modrić 0

Komentarze (0)