Umarliśmy w czwartej kwarcie - trenerski dwugłos po spotkaniu Spójnia Stargard Szczeciński - Znicz Basket Pruszków

Spójnia Stargard Szczeciński w meczu trzynastej kolejki I ligi pokonała Znicz Basket Pruszków 63:57 i awansowała na ósmą pozycję w tabeli. Gospodarze prowadzili już nawet dwudziestoma punktami, ale zagrali fatalną czwartą kwartę. Swoich podopiecznych tłumaczył po spotkaniu trener Tadeusz Aleksandrowicz. Z kolei opiekun gości żałował, że strata po pierwszej połowie była zbyt duża.

Paweł Czosnowski (Znicz Basket): Zbyt dużo przegrywaliśmy w pierwszej połowie. Jeszcze wierzyliśmy w zwycięstwo wychodząc na trzecią kwartę, ale okazało się, że to, co zagraliśmy to było za mało na Spójnię.

Tadeusz Aleksandrowicz (Spójnia): U nas jest trochę mało dobrych graczy i umarliśmy w czwartej kwarcie. Było to widać po decyzjach, niecelnych rzutach, stratach. Wyłączyli się podstawowi gracze. Parzych i Koszuta nie mieli sił i nie bardzo miał, kto zdobywać punkty. Zdarzył się przestój, ale on zawsze jest na zmęczeniu. Włożyliśmy tyle sił w poprawę gry w ataku i trochę ich nam zabrakło na końcówkę. Na szczęście wytrzymaliśmy w obronie i nie zmarnowaliśmy całego dorobku. Przegraliśmy jedenastoma punktami ostatnią kwartę, ale i tak większość akcji wybroniliśmy.

Komentarze (0)