Obie drużyny rozpoczęły inaugurujące sezon spotkanie bardzo nerwowo. Już po kilku początkowych akcjach koszykarze Anwilu mieli na koncie pięć spudłowanych rzutów - tyle samo zresztą, co gracze przyjezdni, z tym, że oni szybko trzykrotnie trafili zza linii 6,75 i w połowie pierwszej kwarty prowadzili 13:10.
Co ciekawie, dwie trójki przymierzył Łukasz Wichniarz i tym został pierwszym zawodnikiem w historii polskiej koszykówki, który trafił z dystansu po przesunięciu linii o pół metra (FIBA nowe regulacje wprowadziła przed tym sezonem). Trener Igor Griszczuk szybko zdecydował się na zmiany, lecz nie przyniosły one większego pożytku - po dziesięciu minutach goście niespodziewanie prowadzili 20:17.
Bardzo dobre spotkanie od samego początku rozgrywał Marcin Nowakowski, który prezentował się o wiele lepiej niż kreujący grę zawodnicy Anwilu. Młody playmaker szybko rzucił osiem punktów i rozdał trzy asysty, a Polonia wyszła na prowadzenie 25:21. Gospodarze prezentowali się bardzo chaotycznie i nie mieli koncepcji jak sforsować obronę strefową przeciwnika. Na domiar złego, włocławianom kompletnie nie wychodziły rzuty z dystansu (3/15 w pierwszej połowie), czyli to, co od lat jest ich wizytówką. Indolencję miejscowych wykorzystali goście - sześć punktów z rzędu zdobył Darnell Hinson i Polonia prowadziła do przerwy 33:31.
Choć niepowodzenia Anwilu można zrzucić na karb braku zgrania - wszak dopiero w ostatnich dniach do drużyny dołączyli Stipe Modrić i Eric Hicks, a formy wciąż nie mogą złapać Dardan Berisha i Saso Mucić (w środę tylko Amerykanin zdobył trzy oczka, pozostali ani razu nie trafili do kosza), trzeba pamiętać, że i trener Wojciech Kamiński budował zespół w ekspresowym tempie, a połowa składu Polonii to niedoświadczeni juniorzy.
Tymczasem po zmianie stron goście nadal nadawali ton grze. I choć nie prezentowali wyjątkowej koszykówki, bo nie trafiali do kosza i popełniali straty równie często jak gospodarze, to jednak prowadzili. Wobec braku skuteczności podkoszowych, Tony’ego Easley’a i Davida Palmera, wynik "trzymał" Hinson, który po przerwie szybko rzucił pięć oczek. Po stronie włocławian punktował natomiast tylko Nikola Jovanović. Doświadczony Serb już po trzech kwartach miał na swoim koncie 17 oczek i tylko dzięki jego indywidualnej grze włocławianie przegrywali po trzech kwartach różnicą jedynie pięciu punktów, 39:44.
I gdy wydawało się, że w już w 1. kolejce TBL dojdzie do sporej sensacji, podopieczni trenera Griszczuka przełamali swoją niemoc w czwartej kwarcie. Jeszcze na początku ostatniej odsłony Polonia wygrywała 46:39, oraz 51:46 na cztery minuty przed końcem, gdy za trzy po raz czwarty trafił Hinson i nie przeszkadzała mu w tym nawet bardzo dobra defensywa w wykonaniu Andrzeja Pluty.
Jak się jednak okazało, decydujące o losach spotkania karty rozdawał doświadczony, 36-letni kapitan Anwilu. W ciągu trzech minut Pluta zdobył siedem oczek, trafiając w tym dwa rzuty wolne na 45 sekund przed ostatnią syreną. Gospodarze prowadzili wówczas 58:56 i po chwili mieli jeszcze piłkę w rękach, gdyż tym razem pomylił się Hinson. Faulowany D.J. Thompson dodał jeden punkt z linii rzutów wolnych i żeby wygrać, włocławianie musieli obronić ostatnią akcję. Tak też się stało, bowiem dobra defensywa sprawiła, że odcięci od podań zostali Hinson i Wichniarz, więc kluczowy rzut oddawał bardzo słaby tego dnia David Palmer i po chwili Anwil mógł unieść ręce do góry.
Anwil Włocławek - Polonia Warszawa 59:56 (17:20, 14:13, 8:11, 20:12)
Anwil: Jovanović 19 (1x3, 10 zb.), Pluta 17 (3x3), Miller 8 (11 zb.), Thompson 6 (1x3), Majewski 4, Hicks 3, Skibniewski 2, Berisha 0, Modrić 0, Mucić
Poloniwa: Hinson 17 (4x3), Wichniarz 16 (4x3), Nana 8 (11 zb.), Nowakowski 8 (2x3), Easley 5, Palmer 2, Czujkowski 0, Kwiatkowski 0