Przed nikim się nie położymy - rozmowa z Arkadiuszem Chlebdą, trenerem Górnika Wałbrzych

Kiedy w zeszłym sezonie trener Arkadiusz Chlebda przejął w trakcie rozgrywek zespół wiele osób było przekonanych, że został rzucony na zbyt głęboką wodę. Tymczasem on sam natchnął w zespół ambicję i wolę walki do ostatnich minut co zaowocowało utrzymaniem się wśród zespołów pierwszoligowych. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada jak będzie prezentował się skład, którym dysponuje, jakie są cele zespołu i jakie nastroje panują w drużynie przed rozpoczynającymi się w najbliższą sobotę rozgrywkami ligowymi.

Mateusz Zborowski: Za wami okres sparingowy, który rozpoczęliście dosyć późno w porównaniu do innych zespołów. W związku z brakiem środków finansowych nie wyjechaliście na obóz przygotowawczy. Jak zatem oceniasz ten czas przepracowany z zespołem?

Arkadiusz Chlebda: Okres ten oceniam pozytywnie. Jak wspomniałeś problemy finansowe i organizacyjne klubu nie pozwoliły na rozegranie takiej ilości meczów kontrolnych ile zakładaliśmy. Z tego co udało nam się rozegrać jestem zadowolony podobnie jak i z postawy zawodników. Na początku sezonu na pewno będzie nam brakowało tego zgrania, które dają jednak gry sparingowe i turnieje, ale myślę, że jakoś uda nam się to nadrobić.

Jaką rolę w zespole będą odgrywać nowi zawodnicy: Kietliński, Nitsche i Ustarbowski, którzy dołączyli do składu przed sezonem?

- Ich rolą będzie wniesienie świeżości do drużyny i naszej gry. Tego od nich oczekuje. Natomiast nie wymagam, aby tylko na nich spoczywał ciężar gry. Od początku tak starałem się szukać zawodników do zespołu aby tworzyli oni kolektyw, byli zespołem na boisku i poza nim. Każdy z nich jest elementem układanki, która chciałbym aby funkcjonowała w każdym meczu na parkiecie jak najlepiej.

Czy skład, którym dysponujesz na chwilę obecną możemy uznać za kompletny i wystarczający do walki w pierwszej lidze?

- Na pewno nie. Nasz skład liczy zaledwie dziesięciu zawodników plus dwóch utalentowanych juniorów. Czasami na porannych treningach brakuje młodych graczy, którzy uczęszczają jeszcze do szkoły. Jeśli w drużynie pojawi się drobny uraz następuje problem. Nie możemy wtedy normalnie trenować pięciu na pięciu. Myślę, że jeżeli sytuacja finansowa klubu na to pozwoli to w przyszłości chciałbym wzmocnić się jeszcze jednym zawodnikiem.

Wspomniałeś o młodych zawodnikach. Włączyłeś do składu dwóch juniorów: Huberta Murzacza, który jest najmłodszym zdobywcą punktów w Ekstraklasie oraz Oskara Pawlikowskiego. Czy są oni tylko uzupełnieniem składu, czy też mają szansę pokazać się na pierwszoligowych parkietach?

- Trzeba pamiętać, że są to jeszcze młodzi zawodnicy. Każdy z trenerów i zawodników, którzy kiedyś zaczynali swoją przygodę z koszykówką doskonale wie czym jest bycie w składzie zespołu ligowego i stres meczowy. Chciałbym, aby ten rok był dla nich nauką, przyzwyczajeniem się do tego. Dążymy do tego, by w niedalekiej przyszłości stanowili o sile tej drużyny. Trzeba też dodać, iż w klubie przyjęto pewien plan szkoleniowy dla młodzieży. Dwóch zawodników z zespołu juniorów w pierwszym zespole ma przekazać zdobyte umiejętności i wiedzę reszcie młodych graczy, aby w tym lub przyszłym sezonie liczyli się w walce o medale Mistrzostw Polski. Podsumowując, chcę by ten sezon był dla nich dość mocnym przetarciem w walce o ligowe punkty.

Jak oceniasz drużyny, z którymi przyjdzie wam rywalizować w tym sezonie? Kogo można wymienić w gronie faworytów?

- Na dzień dzisiejszy ciężko jeszcze powiedzieć jak ta liga będzie wyglądała w tym sezonie. Moim zdaniem będzie z pewnością ciekawsza niż w zeszłym roku. Kilka zespołów osłabiło się. Wśród faworytów możemy wyróżnić zespoły z Dąbrowy czy Tych. Te kluby na pewno będą bić się o awans. Wiemy jaka jest specyfika naszej hali. Przed nikim się tutaj nie położymy. U siebie jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Chciałbym żebyśmy nikogo się nie bali.

Krążą pogłoski, że w drużynie z Lublina, z którą gracie już w sobotę, również nie brakuje problemów. Mówi się o problemach z graczami wysokimi, a właściwie z ich brakiem. Czy właśnie gra podkoszowa będzie kluczem do odniesienia sukcesu w tym spotkaniu?

- Przede wszystkim mamy grać szybko. Mamy niskich, zwrotnych zawodników, którzy w połączeniu z naszymi podkoszowymi Maćkiem Ustarbowskim czy Marcinem Wróblem, którzy również potrafią biegać do kontry mają od początku do końca grać szybką koszykówkę. Co do drużyny z Lublina to mają oni w składzie doświadczonego Łukasza Kwiatkowskiego, która sam w sobie jest już dużą siłą. Dołączył teraz Przemysław Łuszczewski. To nie będzie łatwy mecz, zresztą jak wszystkie w tej lidze. W każdym spotkaniu trzeba będzie schylić się po zwycięstwo, wyszarpać je.

Jakie nastroje panują w zespole przed wyjazdem do Lublina?

- Atmosfera jest dobra. W tym elemencie nie ma żadnych problemów. Zawodnicy dogadują się, rozumieją i wspólnie spędzają czas nie tylko na treningach. Jest to dobry prognostyk przed nadchodzącymi meczami.

Na własnym parkiecie, tak jak wspominałeś jesteście w stanie zwyciężyć każdego. Czy zatem życzyłbyś sobie i zespołowi tego, aby już na pierwszym spotkaniu przed własną publicznością z SKK Siedlce, hala zapełniła się do ostatniego miejsca i żeby kibice w słynnym "wałbrzyskim kotle" swoim dopingiem porywali was do jeszcze lepszej gry?

- Chciałbym aby w tym sezonie kibice byli od początku z zespołem. Ubiegły sezon pokazał, że pierwsze mecze po spadku z Ekstraklasy były bardzo ciężkie. Kibice mieli inne oczekiwania. Dopiero z biegiem czasu kiedy przyszły nasze zwycięstwa i bardzo dobra, ambitna gra doping powrócił. Nasi najwierniejsi fani wspierali nas i pomagali w każdym meczu.

Źródło artykułu: