Nie będzie polskiego finału - relacja z pierwszego dnia turnieju o Puchar Śląska Wrocław

Wrocław znów gościł jedne z najsilniejszych drużyn w Europie. Turniej o Puchar Śląska Wrocław być może będzie jednym z pierwszych kroków w stronę realnej reaktywacji koszykarskiego Śląska, na razie jednak fani basketu w stolicy Dolnego Śląska muszą nasycić się widokiem innych europejskich potęg. Pierwszego dnia turnieju, w meczach półfinałowych zwycięstwa odniosły Asseco Prokom Gdynia i Maccabi Electra Tel Aviv.

Przed pierwszym spotkaniem, w którym zmierzyli się mistrzowie Polski i Litwy, miało miejsce oficjalne otwarcie turnieju. W uroczystości wzięli udział m.in. legendarni zawodnicy Śląska Wrocław - Maciej Zieliński, Adam Wójcik i Dominik Tomczyk. Gdy na telebimach wyświetlane były fragmenty najlepszych spotkań w historii Śląska (m.in. wsad Macieja Zielińskiego po podaniu Raya Miglinieksa w spotkaniu przeciwko Panathinaikosowi Ateny), pod kopułę hali Orbita były wciągane kolejne sztandary symbolizujące mistrzostwa Polski. - O to chodziło, żeby obsada była niezła, by przyciągnąć kibiców i to się udało - mówił Zieliński. Trudno się z nim nie zgodzić, wszak Orbita wypełniła się niemal do ostatniego miejsca. - To widać po tych ludziach, że zapotrzebowanie na koszykówkę we Wrocławiu jest ogromne - przyznał były zawodnik Śląska, a obecnie trener Asseco Prokomu, Tomas Pacesas. - I to nie na jakikolwiek zespół, tylko żeby był. Tu potrzeba koszykówki na wysokim poziomie - dodał.

Pierwszy mecz przysporzył nie lada emocji. Asseco Prokom rozpoczął od mocnego uderzenia. W pierwszej kwarcie gdynianie przeważali i wyszli na niewielkie prowadzenie. Prym wiódł Jan Jagla, który w pierwszych 10 minutach rzucił 7 punktów na stuprocentowej skuteczności. W drugiej kwarcie do głosu doszli Litwini. Dobra postawa w defensywie, połączona z nienaganną grą w ataku szybko pozwoliła zniwelować straty, a nawet wyjść na prowadzenie. Wśród zawodników Lietuvosu Rytas w tym fragmencie meczu brylowali Cemal Nalga i Kenan Bajramovic. Obaj zdobyli po 10 punktów w drugiej ćwiartce. Po zmianie stron obraz gry uległ diametralnej zmianie. Gdynianie znów zaczęli przeważać i mozolnie budowali przewagę. Litwinom zabrakło argumentów w starciu z mistrzami Polski i ostatecznie ulegli 74:77. Wynik jest nieco mylny, wszak Lietuvos Rytas zniwelował część strat w ostatnich sekundach. - To był praktycznie nasz pierwszy mecz kontrolny, tak naprawdę nie wiem jeszcze na co nas stać - komentował po spotkaniu trener Litwinów, Drażen Anzulovic. - Jestem zadowolony z pierwszych 15 minut spotkania. Potem było gorzej, a zostaliśmy dobici znakomitą obroną - dodał.

"Walką wieczoru" było jednak starcie PGE Turowa Zgorzelec z Maccabi Tel Aviv. Zgorzelczanie nie przestraszyli się bardziej utytułowanego rywala i od początku ruszyli do ataku. Polacy nadawali ton rywalizacji, a rywalom nie pomagała nawet dobra postawa potężnego Sofoklesa Schortsanitisa. Podopieczni Jacka Winnickiego prezentowali się nieźle w ofensywie, podpierali to solidną grą w obronie i to dało efekt w postaci kilkupunktowego prowadzenia nad jedną z silniejszych ekip na Starym Kontynencie. Przez ponad 30 minut Turów był lepszy od Maccabi, jednak koszykarze Davida Blatta decydujące ciosy zadali w czwartej kwarcie. Izraelczycy zacieśnili obronę, wymuszali stratę za stratą i zdobywali kolejne punkty z kontry. Prowadzenie zgorzelczan szybko stopniało i niemalże w ciągu chwili przerodziło się w kilkupunktową stratę! W samej końcówce Maccabi przerosło rywali doświadczeniem i wygrało 75:69. Wśród zawodników Maccabi najlepsi byli Jeremy Pargo oraz David Bluthenthal, którzy zdobyli odpowiednio 17 i 12 "oczek". Z kolei prym w Turowie wiedli Torey Thomas i David Jackson, którzy łącznie rzucili 35 punktów. - Mecz trwa 40 minut. Niezależnie jak zagrasz przez trzy kwarty, wszystko sprowadza się do końcówki - stwierdził zawodnik Turowa, Konrad Wysocki. - Nie było przepaści miedzy nami, a topową drużyną w Europie, ale wciąż przed nami długa droga - dodał. - Staraliśmy się, jak tylko mogliśmy. Maccabi w końcówce zagrało lepiej w obronie i to było kluczem do wygranej - przyznał Jacek Winnicki.

W drugim i zarazem ostatnim dniu turnieju, w poniedziałek, zgorzelczanie zmierzą się z Lietuvosem Rytasem o trzecie miejsce, natomiast Asseco Prokom Gdynia zagra z Maccabi Tel Avivw wielkim finale pierwszego Pucharu Śląska Wrocław.

Wyniki pierwszego dnia:

Asseco Prokom Gdynia - Lietuvos Rytas Wilno 77:74 (24:17, 11:24, 24:16,18:17)

Asseco Prokom: Ewing 13 (1), Varda 12, Szczotka 11, Jagla 11 (1), Zamojski 9 (2), Hrycaniuk 9, Wilks 6, Burrell 4, Łapeta 2, Kostrzewski 0, Brown 0.

Lietuvos Rytas: Bajramovic 19 (3), Nalga 12, Gecevicius 11 (2), Bjelica 11, Milosevic 10 (1), Babrauskas 6, Valanciunas 3, Johnson 2, Newley 0, Jomantas 0.

PGE Turów Zgorzelec - Maccabi Electra Tel Aviv 69:75 (20:15, 13:14, 22:17, 14:29)

PGE Turów: Thomas 23 (3), Zigeranovic 13, Jackson 12 (2), Brkic 11 (3), Kuebler 4, Wysocki 4 (1), Tomaszek 2, Jarmakowicz 0, Bochno 0, Gabiński 0, Jarecki 0.

Maccabi Electra: Pargo 17 (1), Eliyahu 11 (2), Hendrix 11, Bluthenthal 9, Schortsanitis 9, Edison 6 (1), Pnini 6 (1), Green 2, Perkins 2, Burstein 2, Sharp 0.

Program drugiego dnia turnieju:

o trzecie miejsce

Lietuvos Rytas Wilno - PGE Turów Zgorzelec godz. 18:00

finał

Asseco Prokom Gdynia - Maccabi Electra Tel Aviv godz. 20:30

Komentarze (0)