Co to była za końcówka! Trefl prowadził niemal całe spotkanie, a w końcówce mógł sprawić Twardym Piernikom prezent. Przy stanie 80:79 Michał Kolenda z autu podał... do nikogo.
Torunianie mieli swoją szansę, na otwartej pozycji piłkę otrzymał Stefan Kenić, ale po jego rzucie zza łuku piłka wykręciła się z kosza.
Goście zebrali i było po wszystkim. Żan Tabak odetchnął z ulga. Jego spojrzenie po stracie Kolendy przeszyło chyba wszystkich graczy Trefla...
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Dodajmy, że sopocianie w tym meczu mieli już nawet 14 punktów przewagi. Torunianom duży impuls dał Kacper Gordon, który w czwartej kwarcie był znakomity.
Trefl też jednak miał swojego asa - 12 punktów w kluczowej części zdobył kadrowicz Jarosław Zyskowski. Arcyważne "trójki" trafiał też - i w trzeciej i w czwartej kwarcie - Michał Kolenda.
Trójki to jedno, ale drugi ważny element, którzy przechylił szalę na korzyść Trefla, to 17 zbiórek w ataku, które sopocianie zamienili na 27 punktów tzw. drugiej szansy. Wyzwanie pod koszami gościom rzucił Joey Brunk (19 punktów i 12 zbiórek).
Swoją cegiełkę do sukcesu ekipy z Trójmiasta dołożył też Rolands Freimanis, którego występ stał pod delikatnym znakiem zapytania. Doświadczony Łotysz skompletował 14 "oczek" i pięć zbiórek.
Zaledwie 5 z 17 rzutów z dystansu wykorzystali torunianie. I ten element zawiódł też Kenicia, który do tego momentu miał 3/5 w tym elemencie.
Twarde Pierniki Toruń - Trefl Sopot 79:81 (13:22, 20:19, 20:20, 26:20)
Twarde Pierniki: Joey Brunk 19 (12 zb), Stefan Kenić 13, Kacper Gordon 13, Jordan Burns 12, Bartosz Diduszko 8, Marcus Burk 6, Aaron Cel 5, Wojciech Tomaszewski 3, Szymon Janczak 0.
Trefl: Glynn Watson 18, Rolands Freimanis 14, Jarosław Zyskowski 14, Michał Kolenda 11, Wesley Gordon 10 (10 zb), Andrzej Pluta 8, Błażej Kulikowski 3, Cameron Wells 3, Jakub Coulibaly 0.
Zobacz także:
Duża szansa przeszła Astorii koło nosa. Popisowe zawody Sherrona Dorsey-Walkera
Wielki transfer. Mateusz Ponitka na okładce gazety