Wypadek Alessandro Pittina, obecnie największej włoskiej gwiazdy w narciarstwie klasycznym, miał miejsce w trakcie wtorkowego treningu. W trakcie jednego ze skoków nagły powiew wiatru okazał się na tyle silny, że Pittin nie był w stanie już nic zrobić. Wypadek był groźny i czołowy kombinator norweski świata, zwycięzca trzech ostatnich konkursów Pucharu Świata w Chaux-Neuve, natychmiast trafił do szpitala, gdzie przeszedł badania.
Na szczęście te nie wykazały żadnej poważnej kontuzji i choć Pittin spędził ostatnią noc w lecznicy, to według lekarzy nie ma żadnych obaw o stan jego zdrowia. Narciarz doznał lżejszych urazów - odczuwa wprawdzie ból m.in. w lewym przedramieniu i lewym biodrze, jednak nie ma żadnych złamań. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w środę Pittin opuści szpital.
- Nie wiadomo na razie ile potrwa przerwa w treningach. Alessandro zdążył już jednak zażartować, że teraz w terminarzu PŚ są dwa tygodnie wolnego, więc skoro już musiał upaść w trakcie sezonu to wybrał na to najlepszy moment. Znam go dobrze, musi szybko odzyskać pewność siebie, bo w lutym czekają go skocznie, na których nie czuje się za dobrze z powodu ich technicznej konstrukcji. Mam nadzieję, że upadek nie będzie miał wpływu na jego wyniki - powiedział trener włoskiej kadry, Fabian Ebenhoch.