Chwile grozy przeżyli w sobotni wieczór ludzie, którzy zdecydowali się spędzić czas na plaży na wybrzeżu Ceote Fleurie w miejscowości Deauville we Francji.
Wieczorową porą nagle zerwał się potężny huragan. Świadkowie opisują, że wiatr osiągnął prędkość od 0 do 100 km/h w przeciągu sekundy. Media w tym kraju komunikują, że doszło do "minitornada".
I niestety nie wszyscy wyszli z tego cało. Największą cenę poniósł 31-letni kitesurfer, który stracił życie. Jak do tego doszło?
Prefektury Morskiej Kanału La Manche i Morza Północnego podała w komunikacie, że mężczyznę tak bardzo zniosło i nie był w stanie zapanować nad sytuacją, że uderzył w ścianę jednej z restauracji ponosząc śmierć na miejscu.
"Kitesurfer, który uderzył w restaurację, otrzymał pomoc ratowników na lądzie. Mimo reanimacji nie udało się go uratować" - czytamy.
Więcej szczęścia miał drugi z kitesurferów, którego odpowiednie służby zdołały ściągnąć na ląd.
#Tempête à #Deauville qui a surpris les milliers de personnes venues sur la plage.
— Samy Bouguern (@samy_bouguern) June 18, 2022
Le vent est passé de 0 à plus de 100 km/h en une fraction de seconde #Calvados #Normandie pic.twitter.com/3GFCU2BMmQ
Zobacz także:
Legendarna tenisistka przekazała radosną nowinę
Co ona wyprawia?! Nieprawdopodobne wyczyny himalaistki