Wątpliwości komisji wzbudził stan zdrowia 17-letniego wałacha Love Me. Powodem miała być nieregularność chodu. Z takimi zarzutami nie zgadza się jednak lekarz kadry dr n. wet. Maciej Przewoźny, który decyzją jest zszokowany.
- Nie mieliśmy wątpliwości, co do stanu konia, był on regularnie sprawdzany. Opisano nieregularność prawej przedniej nogi, z którą nigdy nie miał problemów, więc to bardzo dziwna ocena. Czujemy się skrzywdzeni, ale decyzja komisji jest nieodwołana i nie ma, jak z nią dyskutować - powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Doktor Maciej Przewoźny zaznaczył, że ostateczna decyzja o dopuszczeniu koni do startu należała do sędziego głównego, który weterynarzem nie jest. Członek sztabu reprezentacji Polski w całej sytuacji widzi efekty "medialnej nagonki" na jeździectwo.
ZOBACZ WIDEO: "Nie przystoi". Jest oburzona słowami Piesiewicza
W ostatnich dniach Charlotte Dujardin, trzykrotna złota medalistka olimpijska z Wielkiej Brytanii wycofała się ze startu po tym, jak w internecie zrobiło się głośno o jej fatalnym zachowaniu względem konia (więcej TUTAJ). O kolejnym skandalu dotyczącym jeździectwa pisał też "Le Parisien". Francuski dziennik doniósł, że urodzony w Niemczech reprezentant Austrii Max Kuehner jest oskarżony o stosowanie kontrowersyjnej metody treningowej. Sportowiec miał uderzać konia w nogi metalowym lub stalowym prętem.
- Wszyscy są tutaj bardzo, ale to bardzo przewrażliwieni. Duża presja jest wywierana na obsługę, sędziów i lekarzy, aby wszystko było dwa razy bardziej restrykcyjnie niż w przepisach - powiedział Przewoźny.
Czytaj także:
Paryż 2024: Dramatyczne sceny z udziałem brazylijskiej szpadzistki