Wiem, że mogę pokazać dużo więcej - rozmowa z Dawidem Maciejewskim, hokeistą Ciarko KH Sanok

Ciarko KH Sanok przez wielu ekspertów uznawane jest za najmocniejszą drużynę i faworyta w tegorocznej PLH. W składzie zespołu jest bowiem wielu obcokrajowców, a także reprezentantów Polski. O tym, jak sanoczanie radzą sobie z tą presją mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl hokeista tego zespołu, Dawid Maciejewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Kowalski: Pokonaliście JKH Jastrzębie 4:2. Plan chyba zrealizowany?

Dawid Maciejewski: Cieszymy się z tego zwycięstwa, szczególnie, że to były lider rozgrywek. Gramy bardzo dobrze przed własną publicznością, chciałbym jednak, by również mecze wyjazdowe układały się dla nas tak korzystnie, jak spotkania na własnej tafli.

Jesteś zadowolony ze swojej gry w tym meczu?

- Nie jestem do końca zadowolony ze swojego występu. Jest to też spowodowane tym, że nie spędzam na lodzie zbyt wiele czasu. Wiem, że mogę pokazać dużo więcej i być dużo bardziej przydatnym dla zespołu.

Wielu ekspertów mówi, że personalnie macie najmocniejszy skład w lidze. Jak się odniesiesz do tej opinii?

- Na pewno mamy mocny skład. Nie wiem, czy jest to najmocniejsza kadra w całej lidze. Myślę, że w sporcie nie liczą się nazwiska. Najsilniejszy będzie ten, kto po sezonie będzie cieszył się ze złota w PLH. My czujemy się mocni i jesteśmy w stanie wygrać z każdym.

Kto wydaje się więc waszym najgroźniejszym rywalem w PLH?

- Ciężko jest wskazać jednego rywala. Po pierwszej fazie sezonu mogę powiedzieć, że GKS Tychy napsuł nam najwięcej krwi. Wydaje mi się więc, że to przeciwko nim będziemy rozgrywać najtrudniejsze mecze w rozgrywkach.

Czy w związku z letnimi wzmocnieniami odczuwacie jakąś presję na wynik?

- Odczuwamy presję z góry. Ale wychodząc na mecz i kolejną zmianę nie można myśleć o jakiejkolwiek presji. Trzeba po prostu skupić się na tym, by jak najlepiej wykonać swoje zadanie na lodzie, dokładając swoją cegiełkę do gry drużyny. Wszystko po to, żeby osiągnąć dobry wynik zespołowy.

Ostatnio rozgromiliście u siebie MMKS Podhale Nowy Targ aż 13:1. Chyba takiego meczu w PLH jeszcze nie rozegrałeś?

- To prawda, takiego meczu w PLH jeszcze nie rozegrałem. Spotkanie układało się bardzo dobrze. Czasami jest tak, że wszystko zaczyna wychodzić, a drużyna przeciwna kompletnie nic nie może na to poradzić. Szkoda tylko tej straconej bramki, ale po każdym kolejnym zdobytym golu coraz trudniej o koncentrację i konsekwencję w grze. Wtedy w głowie pojawiają się myśli, żeby spróbować jakiegoś nowego zagrania, którego się wcześniej nie próbowało i to może zakończyć się błędem.

Mówi się, że w walce o medale liczyć się będzie 5 drużyn. Jako słabsze uznaje się MMKS Podhale, Zagłębie Sosnowiec i Nestę Toruń. Czy ty też uważasz, iż te zespoły odstają poziomem od reszty?

- Wiadomo, w sporcie dużą rolę odgrywają pieniądze. To one pozwalają na budowanie najlepszych drużyn. Ale sport nie zna żadnych granic i nikogo nie można skreślać. Nesta pokazała, że o wygranej można mówić dopiero po meczu, a nie przed nim.

Masz jakieś cele, które chciałbyś osiągnąć w karierze sportowej?

- Trudno mi mówić o jakichś celach. Na pewno chciałbym zdobyć mistrzostwo Polski. Jeśli chodzi o cele indywidualne, to zależy mi na ciągłym podnoszeniu poziomu mojej gry.

Teraz macie przed sobą mecz z Unią Oświęcim. Chyba zapowiada się bardzo trudne spotkanie…

- Mecz z Unią będzie bardzo ciężki. To mocna drużyna, która walczy o najwyższe cele. Dodatkowo będą podwójnie zmotywowani grając na własnym lodowisku, więc przede wszystkim musimy zagrać bezbłędnie w obronie, żeby zdobyć w Oświęcimiu trzy punkty.

Źródło artykułu: