Dokąd zmierza krynicki hokej?

To, co jeszcze kiedyś wydawało się nierealne, dziś jest faktem. Na krótko w "perle polskich uzdrowisk" cieszono się z drużyny na ekstraligowym poziomie. Od szału i euforii po żal i smutek. Taki obraz kibica rysują wydarzenia ostatnich tygodni.

W tym artykule dowiesz się o:

W krynickim hokeju zawsze było ciężko. Drogi jak na polskie warunki sport jest jednak piękny i widowiskowy. W mieście, w którym przez cały rok niewiele się dzieje oprócz wydarzeń "dużej rangi", takich jak Europejski Festiwal im. Jana Kiepury czy Forum Ekonomicznego, hokej miał zawsze swoje miejsce. Dwa wyżej wymienione wydarzenia są tylko atrakcjami dla gości przybywających do Krynicy-Zdroju. Dla mieszkańców uzdrowiska to głównie "męska dyscyplina" stała się ciekawą rozrywką wpisaną w codzienne życie. Wielu ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie Krynicy bez hokeja. Chociaż w trakcie sezonu stadion nie zawsze zapełniał się kibicami, to „na mieście” nie trudno znaleźć rozmawiające o nim osoby. Hokej to też atrakcja dla gości, zwłaszcza w okresie zimowym. Przerwa świąteczna i ferie zawsze odzwierciedlały zainteresowanie przyjezdnych, pokazując to frekwencją na meczach. Jak bardzo wpisał się w życie miasta ten "twardy sport" widać jak na dłoni.

Od czasów PZU do klubu nie udało się przyciągnąć żadnego, możnego sponsora. Takiego, który chciałby poprzez sport reklamować swoje produkty, usługi. Wydawać by się mogło, że klub mający 83 lata tradycji to doskonała marka mogąca stać się wizerunkiem każdej firmy. Tak się jednak nie dzieje, a klubowi coraz ciężej pozyskać środki na funkcjonowanie. Nie pomaga też związek. Brak transmisji telewizyjnych skutecznie zniechęca ewentualnych reklamodawców. Chociaż na samej hali lodowej nie brak miejsca na reklamę - bandy, ściany świecą pustkami. W samej Krynicy jest jest wiele firm, które dobrze prosperują. Świadczą usługi na całą Polskę, stają się uznaną marką w kraju. Ich właściciele, czy prezesi nie są skłonni do reklamy poprzez sport. W samym regionie nie brak też dużych potentatów, dla których wydanie kilku tysięcy nie powinno spowodować załamania finansowego. Jeśli już decydują się je wydać, hokej pomijają zupełnie.

Trudny czas nastał również dla zarządzających krynickim klubem. Wiele czasu, zdrowia, serca nie przełożyło się jednak na wynik. Obietnic było wiele, podobnie jak i rozmów. Tyle tylko, że nie wynikło z nich zupełnie nic. Zarząd nie był w stanie wykorzystać faktu awansu do PLH jak i utrzymania się w ekstraklasie. Skoro nie jesteśmy w stanie własnymi sukcesami pokazać piękna tej dyscypliny, to jakich trzeba użyć argumentów? Odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie się nie da. W ostatnim czasie w klubie nie pojawił się żaden poważniejszy sponsor. Nie licząc oczywiście Urzędu Miasta, który wydał wiele, a i tak pieniądze przepadły. Przepadły, bo w Krynicy - Zdroju nie będzie ekstraklasy, co gorsza może również nie być pierwszej ligi.

Kampanie wyborcze zawsze w "gorącym" okresie przypominały sobie o krynickim hokeju, o KTH. Nawet obecnego burmistrza można było spotkać na meczach krynickiej drużyny. Inny z kandydatów paradował w szaliku, pokazując jak bliskie jego sercu są te barwy. Obietnic było wiele, a skończyło się jak zawsze. Nawet, jeśli ktoś włożył dużo pracy, czasu, "bo chciał" dobrze bez efektu, jest to jego klęska. W przeróżnych wywiadach słyszymy, że "sponsor dał mniej niż klub oczekiwał". Może warto by przedstawić więcej szczegółów z rozmów, z których nic nie wynikło; wskazać błąd, który został popełniony? Być może działacze za bardzo uparli się na jednego licząc na jego hojność, zapominając o innych potencjalnych sponsorach. O których jak wiadomo ciężko w dzisiejszych czasach.

W krynickim hokeju doszło do tego, że są dwa kluby KM KTH i KS KTH, ten pierwszy od dłuższego czasu zajmuje się szkoleniem młodzieży. Drugi w tym sezonie postanowił szkolić swoich wychowanków. Zapomniano tylko o jednym, że bez pierwszej drużyny szkolenie mija się zupełnie z celem. To właśnie rodzice zabierali swoje dzieci na mecze KTH, na nich młodzi ludzie fascynowali się grą swoich idoli. Dla wielu z nich, w pewnym etapie, praca może stracić sens. Traci dla zawodników "ogranych", którym brak motywacji do pracy, treningów. Skoro za jakiś czas być może będą musieli zawiesić łyżwy na przysłowiowym kołku…

Nie wolno też zapomnieć o kibicach, to oni zawsze byli częścią widowiska. W miarę możliwości wspierali swój klub, bo kupując bilet stawali się jego sponsorem. Na dzień dzisiejszy zabrano im sposób na spędzanie wolnego czasu. Czasu, który poświęcali dopingowi na Sportowej 5. Mówi się wiele o propagowaniu sportu wśród dzieci i młodzieży, zachęca do jego uprawiania. A w pewnym momencie zabiera się im jego "namacalność". O tym, że w mieście jest zapotrzebowanie na sport świadczą lata 98/99 kiedy przy kasie stano w kolejce po bilet, nie mając pewności, że uda się go kupić. Na nieskończonej jeszcze hali ludzi było ponad dopuszczalną liczbę. Gazety rozpisywały się o krynickim hokeju przeróżnymi tytułami: "KTH Krynica - zabraknie biletów!", "W Krynicy euforia, KTH gra o złoto", "Wielkie finały", "Ziemia zatrzęsła się w Nowym Targu". Czy w mieście brak ludzi, którzy wyciągną klub na prostą? Ludzi, którzy będą w stanie nawiązać do nie tak odległych czasów? Którzy zapewnią stabilność i sprawią, że cała lokalna społeczność na nowo zacznie fascynować się hokejem?

Hokeiści tracą sens pracy, kibicom znudziły się obietnice. Doszło do momentu, o którym jeszcze pięć miesięcy temu nikt nie myślał. Nawet na walnych zebraniach przywoływano klub z Gdańska, który w końcu sięgnął dna. Minęło pięć miesięcy, a krynicki klub może znaleźć się w tym samym miejscu.

Dlatego też włodarzom klubu i burmistrzowi miasta należy zadać jedno proste pytanie: Dokąd zmierza krynicki hokej?

Źródło artykułu: