Zespół Haas F1 Team funkcjonuje w Formule 1 ledwie od 2016 roku, ale już teraz jest liczącą się siłą w środku stawki. W pierwszych dwóch sezonach ekipa z Kalifornii była 8. w klasyfikacji konstruktorów, a obecnie zajmuje 5. miejsce, z niewielką 16-punktową stratą do czwartego Renault.
Wyniki Haas sprawiły, że kierowcy coraz chętniej spoglądają na możliwość zdobycia fotela w jednym z bolidów amerykańskiej stajni. Szef teamu, Gunther Steiner przyznał, że otrzymał mnóstwo pytań od zainteresowanych.
- Są ludzie, którzy z oczywistych względów przychodzą do nas i wypytują. Nie znaczy to zawsze, że są zainteresowani przyjściem do nas, bo czasem po prostu sprawdzają, co robią inni - przybliżył sytuację Steiner.
- Po wakacjach zdecydujemy o naszej przyszłości. W tej chwili nawet o tym nie myślimy. Wiele osób wypytuje nas o naszą sytuację, ale moim zadaniem jest wiedzieć jak wygląda obecny rynek - dodał.
Obecnie o sile Haas stanowią Kevin Magnussen i Romain Grosjean. Pozycja pierwszego wydaje się niezagrożona, zwłaszcza, że Duńczyk wywalczył 2/3 punktów zespołu w pierwszej części sezonu. Magnussen ma także klauzulę w kontrakcie, która przewiduje możliwość przedłużenia obecnej umowy do końca 2019 roku.
W przypadku Grosjeana kluczowa może się okazać druga część mistrzostw. Francuz nie wywalczył punktu w żadnym z ośmiu wyścigów od początku roku i dopiero niedawno podreperował swój dorobek. By myśleć o utrzymaniu posady musi się poprawić.
Podobno jednym z kandydatów na miejsce Grosjeana jest Sergio Perez, który niemal na pewno rozstanie się z Force India. Wcześniej media łączyły z Haas różnych kierowców. Przewijało się także nazwisko Roberta Kubicy, ale zespół jak i kierowca szybko zweryfikowali, iż nie doszło do żadnych rozmów.
- Są pewne rozmowy, ale nie z Haasem. Mogę wykluczyć tę opcję. Nie rozmawiam z nimi w tym momencie. Ciężko jednak powiedzieć, co będzie w przyszłości - przyznał niedawno w wywiadzie dla "Eleven Sports" Kubica.
Steiner wierzy, że rynek transferowy otworzy się dopiero po decyzjach Ferrari i Renault. Pierwszy zespół może porzucić Kimiego Raikkonena i przyjąć do siebie Charlesa Leclerca, który zwolni miejsce w Sauberze. Do Renault może z kolei trafić Esteban Ocon, co sprawi, że kierowcy szukać będzie Force India, a nowego teamu Carlos Sainz.
- Najpierw decyzję podejmie Ferrari, później Renault i dopiero na rynek wejdą nasi "mali" zawodnicy - uważa Steiner. - Nie powiedziałbym, że czekamy na ich wybór, ale to po prostu może otworzyć rynek. Wcale nie jest tak, że musimy decydować po nich, ponieważ możemy sami zdecydować szybciej o składzie. W przypadku Ferrari i Renault dowiemy się po prostu faktycznie jakie są plany wszystkich zainteresowanych - dodał szef Haas.
ZOBACZ WIDEO Dziwna decyzja organizatorów mistrzostw Europy. Hołub-Kowalik: Pierwszy raz jest coś takiego