Fernando Alonso był wściekły, po tym jak na pierwszym okrążeniu GP Belgii został trafiony przez Lewisa Hamiltona podczas walki o drugą pozycję. Brytyjczyk próbował wyprzedzić rywala po zewnętrznej w zakręcie Les Combes, ale źle obliczył odległość od bolidu Hiszpana, doprowadzając tym samym do kontaktu. - Co za idiota! - komentował przez radio kierowca Alpine.
Wypadek okazał się fatalny w skutkach dla Hamiltona, który musiał przerwać jazdę ze względu na uszkodzenia w swoim pojeździe. Incydentem zajęli się też sędziowie, którzy po kilku minutach wydali werdykt i nie ukarali kierowcy Mercedesa. Dlaczego?
Jeszcze w trakcie wyścigu panel sędziowski opublikował wyjaśnienie swojej decyzji. Stewardzi wzięli pod uwagę, że zdarzenie miało miejsce na pierwszym okrążeniu, kiedy to kierowcy znajdują się blisko siebie, a walka pomiędzy nimi jest ostrzejsza. Dlatego reprezentant ekipy z Brackley uniknął poważniejszych konsekwencji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
"Sędziowie przeanalizowali dowody w postaci nagań wideo i ustalili, że Alonso był po wewnętrznej w zakręcie numer pięć. Przednie koła bolidu Hamiltona znalazły się przed Alonso na wejściu w zakręt. W tym samym czasie Alonso jechał po wewnętrznej, trzymając oba koła całkowicie na krawężniku, a nawet wyjechał nieco poza krawężnik. W żadnym momencie Alonso nie stracił kontroli nad samochodem" - czytamy w notatce sędziowskiej.
"Hamilton skręcił w kierunku wierzchołka zakrętu, gdy Alonso był jeszcze obok i tak doszło do kolizji. Sędziowie uznali, że był to incydent typowy dla pierwszego okrążenia, gdy na torze jest spory tłok. Dlatego nie podejmowali dalszych działań" - wyjaśniono.
Hamilton za błąd zapłacił najwyższą cenę - wykluczył się z dalszej jazdy w wyścigu i stracił szansę na podium w GP Belgii. Alonso finiszował na piątej pozycji, co należy uznać za dobry wynik, biorąc pod uwagę formę Alpine w sezonie 2022.
Czytaj także:
Ferrari musi poszukać odpowiedzi. Gigantyczna przewaga Red Bulla
Ekipę F1 zalała fala hejtu. "Niektórzy posuwają się za daleko"