W Formule 1 nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie system Halo, to wypadek z udziałem Guanyu Zhou najprawdopodobniej zakończyłby się tragicznie. Sam kierowca Alfy Romeo mówił w niedzielę, że specjalny pałąk ochronny zabezpieczył jego głowę w momencie, gdy bolid przekoziołkował i zaczął sunąć po asfalcie przez kilkaset metrów z ogromną prędkością.
FIA ma jednak świadomość, że wyścig o poprawę bezpieczeństwa w F1 nigdy się nie kończy. Dlatego w poniedziałek federacja poinformowała, że dokładnie zajmie się incydentem z GP Wielkiej Brytanii. Delegaci techniczni i eksperci ds. bezpieczeństwa chcą zrozumieć, które czynniki zadziałały zgodnie z planem i pomogły kierowcy, a które mogły wykonać większą pracę.
Już teraz główne pytanie dotyczy pokrywy silnika i wlotu powietrza w bolidzie Alfy Romeo. Elementy te zostały doszczętnie zniszczone wskutek uderzenia. Tymczasem przestrzeń tuż za głową kierowcy została zaprojektowana tak, że ma stanowić dodatkowe zabezpieczenie dla zawodnika. Jako że podczas karambolu Zhou ten fragment bolidu został zmiażdżony, bez systemu Halo skutki karambolu mogłyby być opłakane.
FIA zamierza też dokładnie przeanalizować, jakie siły przyjął na siebie system Halo. Gdy eksperci zdobędą wiedzę na temat liczby przyjętych uderzeń, być może uda im się rozwinąć koncepcję pałąku ochronnego, który jest obecny w F1 dopiero od kilku lat.
Niewykluczone też, że karambol Zhou doprowadzi do zmian w konstrukcji modelu C42 albo też jego następcy. Delegaci FIA mogą sprawdzić, czy elementy nad i za głową kierowcy są wystarczające trwałe i odporne. Chociaż model C42 przeszedł obowiązkowe testy zderzeniowe FIA, to zdjęcia z wypadku Chińczyka wywołały pewne wątpliwości wśród ekspertów.
Czytaj także:
Szef Alfy Romeo zabrał głos. Wątpliwości ws. Kubicy rozwiane
Ferrari tłumaczy się z fatalnej strategii. Tak zespół pozbawił wygranej Leclerca
ZOBACZ WIDEO: Tyle zarabiają ratownicy wodni. Dziennikarz WP ujawnia kwotę