Wielki sukces. Wcześniej żadnej Polce się to nie udało!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / Na zdjęciu: Jolanta Anasiewicz
Instagram / Na zdjęciu: Jolanta Anasiewicz
zdjęcie autora artykułu

Jolanta Anasiewicz jest najlepsza na świecie w wyciskaniu sztangi leżąc. Właśnie wywalczyła złoty medal prestiżowych zawodów Mr. Olympia. - Warto marzyć, ale jeszcze lepiej te marzenia realizować - przypomina 52-letnia zawodniczka.

W tym artykule dowiesz się o:

- Osiągnęłam swój cel. Jestem przeszczęśliwa. Droga do niego była długa. I to bardzo - nie ukrywa Anasiewicz. Jednocześnie skromnie przyznaje, że w sportach siłowych startuje niewiele kobiet, więc konkurencja nie była powalająca. Szczególnie, że przez pandemię nie wszystkie zawodniczki z Europy zdecydowały się polecieć do Stanów Zjednoczonych. Nie zmienia to jednak faktu, że sukces Anasiewicz jest pierwszym takim w historii Polski. W tym sporcie, bench press pro, nie da się zajść dalej. - Do końca jednak nie byłam pewna złotego medalu. Wyniki wyświetlono dopiero po trzech godzinach. W swojej kategorii wagowej byłam najlepsza, a kiedy się o tym dowiedziałam, łzy same popłynęły. To jest to, co zawsze chciałam osiągnąć – przyznaje zawodniczka. ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Teraz liczy na to, że jej koleżanki po fachu będą odważniejsze. - Mam nadzieję, że tym osiągnięciem dam im motywację. Jedna dziewczyna już mi pisała, że chce spróbować swoich sił w USA. Zadeklarowałam, że chętnie pojadę z nią choćby tylko po to, aby ją wspierać. Warto marzyć, ale jeszcze lepiej te marzenia realizować. Potrzebna jest wiara we własne siły i przede wszystkim mnóstwo pracy - podkreśla zawodniczka z Bolesławca. Zwycięstwo nie wiązało się z dużą nagrodą finansową. Wiedziała to od samego początku. Dopłaciła do wyjazdu i udziału w konkursie. Dla niej to jednak nie ma żadnego znaczenia. - Jeszcze dużo marzeń jest przede mną, a poprzeczkę podnoszę coraz wyżej. Mam wiele pomysłów, lubię wyzwania. Może teraz czas na walki w klatce? Mam taki pomysł z tyły głowy. Lubię aktywności, które wiążą się z napływem adrenaliny, które pozwalają przełamywać schematy. Nieoficjalnie jeden z kolegów namawiał mnie nawet na walkę w jednej z federacji, ale wciąż nie mogę się zdecydować. Być może teraz przyszedł najlepszy moment - zastanawia się Polka. I dodaje, że jest w niej chęć poznania czegoś nowego. - Gdyby ktoś zaproponował mi udział w "Tańcu z Gwiazdami", zapewne też bym się zgodziła. Sport siłowy idzie w parze z fitnessem, a fitness, szczególnie na początku swojej popularności, był związany z tańcem. Czuję się więc dobrze w tej materii. Jeszcze wiele przede mną - reasumuje Anasiewicz.

Źródło artykułu: