"Dziennik Gazeta Prawna" informuje, że trwającego od 24 października 2020 roku lockdownu nie przetrwało 200 z 2,5 tys. klubów. Pojawia się też ryzyko, że kłopoty mogą dotknąć kolejne placówki.
Okazuje się, że kluby fitness wyciągają wnioski z trudnego okresu. Chcą przyspieszyć odrabianie strat, a także zabezpieczyć się na wypadek kolejnego lockdownu. Właśnie dlatego będą rozszerzać ofertę o usługi medyczne.
- Już dawno myśleliśmy o ewolucji w tym kierunku. Bodźcem stała się pandemia. Uznaliśmy, że czas na transformację - powiedział w rozmowie z "DGP" Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, która jest inicjatorem projektu pod nazwą "Fitness na receptę".
Pomysł polega na oferowaniu usług z zakresu rehabilitacji i fizjoterapii.
- Chcemy pomagać w powrocie do zdrowia osobom, które przeszły COVID-19, ale też tym po urazach, otyłym, z cukrzycą czy pacjentom kardiologicznym. Dysponujemy odpowiednią do tego infrastrukturą - zapewnił Napiórkowski.
W planach jest stała współpraca z NFZ. "DGP" zaznacza jednak, że kluby muszą spełnić wymogi tzw. placówki medycznej.
Czytaj także:
> Nietypowe przenosiny. Trener z Serie A trafił na Ukrainę
> Rząd wydał nowe rozporządzenie ws. ograniczeń. Będzie więcej kibiców na meczach kadry
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera