Sankt Petersburg to perła turystyczna północnej Europy. Dawno temu miasto zyskało miano "Wenecji Północy". Jest istotną częścią historii Rosji, a dziś stale się rozwija i z chęcią gości najważniejsze mecze piłkarskie. Odkąd jest tam nowy stadion, reprezentacyjna piłka zagląda tam przy każdej okazji. Stadion Kriestowskij vel. Gazprom Arena, gościł Puchar Konfederacji 2017, mundial 2018, teraz rozegranych zostanie na nim 7 meczów Euro 2020, a już za rok odbędzie się tu finał Ligi Mistrzów.
Polacy i osoby związane z Polską, które żyją w Sankt Petersburgu, traktują miasto jako idealne miejsce do życia dla każdego. Tutaj nie ma mowy o nudzie, każda grupa wiekowa znajdzie rozrywkę dla siebie. Ludzie nie mają problemu z aklimatyzacją, szybko czują klimat miasta.
UFO z duszą i historią
Choć Stadion Kriestowskij istnieje dopiero od kilku lat, to historia jego budowy sięga pierwszej dekady XXI w. Władze miasta zdecydowały się postawić nowy obiekt w miejscu starego Stadionu Kirowa na Krestowskim Ostrowie. Wygrał projekt Japończyka Kisho Kurokawy, jednego z najbardziej znanych architektów na świecie.
ZOBACZ WIDEO: Niepotrzebne kombinowanie w polskim ataku? "Nie chcę oglądać takiego Lewandowskiego"
Plany i tak trzeba było mocno weryfikować, m.in. z rozsuwanym dachem. Membrana nie wytrzymałaby srogich mrozów. Zostawiono za to ogromne pylony, wały i system fontann po poprzedniej konstrukcji. Jednak wielokrotna edycja koncepcji sprawiła, że budowa opóźniła się o dobre kilka lat. Przekroczono kilkanaście terminów. Ostateczny koszt wyniósł aż 50 mld rubli, czyli ponad 2,5 mld zł. Jest zatem droższy od Stadionu Narodowego w Warszawie.
Finalnie całość bardzo mocno przypomina statek kosmiczny, co czyni obiekt jednym z najbardziej charakterystycznych stadionów w tej części Europy. Jest on regularnie zapełniany przez fanów Zenita, dzięki czemu robi naprawdę niebywałe wrażenie. Pojemność wynosi ok 62 tys. miejsc.
- Sankt Petersburg żyje piłką nożną. Ma jedno miejsce, gdzie mogą ludzie się tak zebrać, czyli stadion Zenita. Zawsze czekali na wielkie mecze. Tak czekają też na Euro 2020 - mówi WP SportoweFakty Wiktor Kowalski-Żgielski, Rosjanin z polskimi korzeniami. Będzie obecny na meczach w Rosji jako wolontariusz.
Официальное решение УЕФА: «Газпром Арена» сможет принять до 50% зрителей от общей вместимости, эта доля может увеличиться.
— Газпром Арена (@gazprom_arena) April 9, 2021
Подробности: https://t.co/07cZoORBhK pic.twitter.com/p8HbT21mZj
Miłość jest, atmosfera wchodzi powoli
Zenit, jedyny duży klub w mieście, mocno jednoczy społeczeństwo. Za każdym razem, gdy gra u siebie, miasto jest zalane fanami w błękitnych koszulkach klubu. Tu wszyscy żyją piłką nożną, kochają ten sport. Przy meczach reprezentacji Rosji jest podobnie. Miejscowi mocno przeżywają spotkania "Sbornej".
- Rosjanie są mocno zaangażowani emocjonalnie w futbol. Dużo osób na co dzień gra nawet amatorsko - mówi nam Grzegorz Lewsza, Polak, który mieszkał w Sankt Petersburgu, i dodaje: - Są murem za swoją drużyną, która jest dla nich naprawdę ważna. Ludzie na ulicy w dzień meczowy wręcz ganiają w strojach, czapkach, szalikach w barwach Zenita lub Rosji, mają ze sobą flagi. Zupełnie tak samo, jakbyś poszedł pod stadion przed meczem Legii, tylko wszystko odbywa się w bardziej pokojowej atmosferze. Gdybyś podszedł do nich i zapytał, czym jest Zenit i dlaczego mu kibicują, z chęcią i spokojnie ci odpowiedzą.
- Ludzie w Petersburgu kochają piłkę nożną. Sam jestem fanem Zenita od 1994 roku. Wielu zawsze elektryzują starcia ze Spartakiem Moskwa. To dwa najpopularniejsze kluby w Rosji - podkreśla Andrej Kizewicz, pół Rosjanin, pół Polak. Jego ojciec jest narodowości polskiej, ale wychowywał się w Wilnie.
Jednak atmosfera mistrzostw wprowadza się tutaj dość powoli. W mieście są reklamy, banery, bilbordy i inne rzeczy reklamujące imprezę, ale nie ma tego zgiełku i tłumu kibiców. Zapewne wpływ tutaj ma pandemia koronawirusa, ale klimat Euro powinien być tu odczuwalny przede wszystkim w dni meczowe. Wtedy tłumy kibiców opanują ulice miast, zajmą każde miejsce w każdym pubie, w metrze będzie tłoczno całą dobę, ale jednocześnie pojawi się więcej policji.
- Na razie nie ma zbyt wielu turystów, służb bezpieczeństwa też za dużo nie widać. Ale jest wiele reklam związanych z Euro, dzięki czemu powoli czuć, że jest ten turniej, najważniejszy punkt tego lata. Widać też specjalne punkty informacyjne na temat metra i stref kibica - mówi nam Kizewicz.
- Może być mniejsze szaleństwo niż na mistrzostwach świata z powodu pandemii - zaznacza nam Stanisław Karpionok, mieszkający na stałe nad Newą tłumacz języka rosyjskiego. Tłumaczył biografię Roberta Lewandowskiego "Nienasycony".
"Warszawa na sterydach"
Populacja Sankt Petersburga wynosi prawie 5,4 mln osób. Powierzchniowo miasto jest blisko trzykrotnie większe od Warszawy. Dawna stolica Rosji cały czas się jednak rozrasta i rozwija, co może robić wrażenie. Do tego na każdej dzielnicy tętni życie - sportowe, kulturowe i nocne, w pubach i klubach. Miasto nigdy nie idzie spać.
- Cały czas rośnie, trochę jak Warszawa na sterydach i jakbyś jeszcze to podkręcił. Stare kamienice w komunistycznych dzielnicach są wymieniane na zupełnie nowe bloki, a w samym centrum w miarę pozostają. Co się da, to się remontuje, rewitalizuje, odrestaurowuje. Oczywiście nie w tak szybkim tempie jak w Polsce, bo tam procesy administracyjne trwają dłużej - ocenia Lewsza.
Do tego jest tutaj sporo miejsc do zwiedzenia. Wszelkie cerkwie, kościoły, sobory, Zespół pałacowo-ogrodowy Peterhof, Pałac Zimowy, Filharmonia Petersburska, Gmach Admiralicji czy Twierdza Pietropawłowska to tylko niektóre z najbardziej znanych punktów miasta. Zorganizowana wycieczka powinna zająć maksymalnie tydzień.
W Sankt Petersburgu znajduje się też najwyższy budynek w całej Europie, Łachta Centr, który mierzy aż 462 metrów wysokości. Ma być w przyszłości główną siedzibą Gazpromu, ale już teraz 80 proc. przestrzeni biurowej w wieżowcu zajmuje gazowy potentat. - Jak mieszkałem tam, to jeszcze go kończyli. Ale budowa już robiła ogromne wrażenie. Niedaleko jest specjalny deptak i można z niego dokładnie zobaczyć, jak wieżowiec pnie się do nieba. Wygląda to przepięknie - opisuje Lewsza.
[b]
Szacunek dla Polaków
[/b]
Polaków mieszka tu naprawdę niewielu. Na Facebooku funkcjonuje grupa "Polacy w Sankt Ptersburgu", która liczy nieco ponad 500 członków. Jednak tutejsza Polonia spotyka się z dobrym traktowaniem ze strony Rosjan, pełnym szacunku. To też dowód na to, że mieszkańcy chcą zwalczyć stereotyp niekulturalnego i agresywnego Rosjanina.
- Polaków traktuje się tu bardzo dobrze, Rosjanie chętnie pomagają i wspierają nawet bezinteresownie. Jeśli są jakieś bójki i spięcia, to głównie między kibicami i to po większej ilości alkoholu - zauważa Kowalki-Żgielski.
- Na ulicach nie ma powodów do obaw o bezpieczeństwo. Nigdy nie spotkałem się z żadną agresją czy prowokacją. Jak rozmawiałem z innymi Polakami, oni też nie czuli się zagrożeni - wtóruje mu Lewsza. Zwraca też uwagę, że jakiekolwiek starcia kiboli i chuliganów nie powinny mieć miejsca na bardziej zatłoczonych ulicach w centrum miasta.
To właśnie w Sankt Petersburgu Polska rozegra dwa z trzech meczów fazy grupowej. Pierwszy już w poniedziałek ze Słowacją. Łącznie w Rosji odbędzie się aż 7 spotkań - trzy w ramach grupy B, trzy w polskiej grupie E i jeden ćwierćfinał. Dla kibiców będzie dostępne 50 proc. miejsc, czyli na każdy mecz wejdzie ok 31 tys. osób.
Spotkania w St. Petersburgu w ramach Euro 2020:
Belgia - Rosja (Gr. B), 12 czerwca, godz. 21:00
Polska - Słowacja (Gr. E), 14 czerwca, godz. 18:00
Finlandia - Rosja (Gr. B), 16 czerwca, godz. 15:00
Szwecja - Słowacja (Gr. E), 18 czerwca, godz. 15:00
Finlandia - Belgia (Gr. B), 21 czerwca, godz. 21:00
Szwecja - Polska (Gr. E), 23 czerwca, godz. 18:00
Ćwierćfinał, 2 lipca, godz. 18:00
- Polecam zwiedzić St. Petersburg. Jest dużo pięknych miejsc. Każdy coś dla siebie znajdzie. Jest mnóstwo fajnych restauracji, młodsi znajdą jakieś kluby, koncerty, miejsca spotkań. Są też organizowane wycieczki po dachach St. Petersburga. Miejsc religijnych jest od groma i jeszcze trochę. Można też poczuć smak tej imperialnej Rosji w muzeach, Ermitażu. Wszystko robi niesamowite wrażenie - zachęca w rozmowie z WP SportoweFakty Lewsza.