Biało-Czerwoni nie ustrzegli się kilku błędów i choć zaczęli świetnie (golem Jakuba Świerczoka w 4. minucie), nie odnieśli we wtorek zwycięstwa. - Mimo to patrzyłem na przebieg spotkania dość spokojnie. Było widać dynamikę w naszym zespole i wyglądało to optymistycznie. Podobało mi się zwłaszcza pierwsze 20 minut, gdy pokazaliśmy dużą pewność w ofensywie. Później zarysowała się optyczna przewaga Rosjan, którzy mieli trochę wyższe posiadanie piłki. Nie stworzyli jednak zbyt wielu groźnych sytuacji. Najważniejsze, że w postawie naszej drużyny dało się zauważyć entuzjazm - powiedział WP SportoweFakty Ryszard Tarasiewicz.
Nie najlepiej wypadł we wtorek Tymoteusz Puchacz, który przy bramce Wiaczesława Karawajewa na 1:1 zgubił krycie i dopuścił rywala do strzału z ostrego kąta. - Trzeba na takie pomyłki zwracać uwagę i pewnie sam zawodnik wie, że się spóźnił, ale mecze towarzyskie są po to, by sprawdzać różne warianty. Nie robiłbym wielkich problemów z tej sytuacji. Bardziej doświadczeni obrońcy robią większe błędy. W przekroju całego spotkania Puchacz zagrał poprawnie - zwłaszcza że to był jego debiut w zespole narodowym przeciwko mocnemu rywalowi - zaznaczył 58-krotny reprezentant Polski i uczestnik mistrzostw świata 1986.
Czy w starciu z Rosjanami któryś z zawodników wyróżnił się na tyle, by wygrać dla siebie występ na Euro przeciwko Słowacji? Tutaj Tarasiewicz jest ostrożny.
ZOBACZ WIDEO: Oto co się zmieniło. Były reprezentant porównał Paulo Sousę i Jerzego Brzęczka
- Trudno odpowiedzieć na takie pytanie, bo nie wiemy do końca, jak selekcjoner zestawi niektóre pozycje. Grając trójką z tyłu, może tam być trzech stoperów, albo np. dwóch i jeden nominalny boczny obrońca. Za mecz z Rosją nie mam większych pretensji do nikogo. Szukając pozytywów, wymieniłbym Kamila Piątkowskiego. Był bardzo solidny w odbiorze. Może nie do końca wychodziły mu dłuższe zagrania, lecz ze swoich podstawowych zadań wywiązywał się bardzo dobrze - ocenił.
Sparing ze "Sborną" miał nam dać odpowiedź, jak załatać lukę przy ewentualnej absencji Arkadiusza Milika na mistrzostwach Europy. Zdaniem byłego kadrowicza nie będzie to możliwe i brak napastnika Olympique Marsylia byłby dużym problemem.
- Selekcjoner wypróbował Jakuba Świerczoka, ale w porównaniu do Milika to całkiem inna charakterystyka piłkarza. Gdybyśmy mieli na boisku dwójkę Świerczok - Lewandowski, ten drugi musiałby się pewnie cofać do linii pomocy, a to nie jest dobre dla reprezentacji, o czym się już wielokrotnie przekonaliśmy. "Lewy" da nam najwięcej w pobliżu pola karnego przeciwnika. Problem w tym, że Świerczok to też typowa dziewiątka, więc nie możemy oczekiwać, że grałby niżej. W takiej parze po prostu dublowałby pozycję Lewandowskiego. Dlatego lepszym uzupełnieniem naszego kapitana jest Milik, który potrafi zaatakować z głębi pola i wygrać pojedynek jeden na jeden - zakończył Tarasiewicz.