Adam Nawałka to nie Roy Hodgson, a Robert Lewandowski nie jest Zlatanem Ibrahimoviciem. Nikt nie śmie domagać się dymisji naszego selekcjonera, a i on chce kontynuować swoje dzieło. A Lewy jeszcze długo nie zrezygnuje z reprezentacji w odróżnieniu od Szweda, który po nieudanym turnieju na siłę chce udowodnić, że Szwedem właśnie jest, by ratować kampanię tamtejszego producenta samochodów ze swoim udziałem. (Nawiasem mówiąc obrzydliwe jest tak ostentacyjne manifestowanie swojego przywiązania do flagi przez faceta, którego ego jest większe niż historia Old Trafford, na którym będzie je teraz prezentował).
Wracając do spraw istotniejszych, to Euro może być jedynie końcem reprezentacyjnej kariery dla Artura Boruca i Jakuba Wawrzyniaka, choć, prawdę mówiąc, trzeba by ich wykopać na siłę, bo Boruc planuje grać na wysokim poziomie jeszcze przynajmniej dwa sezony, a Kuba, który był o włos od występu w półfinale (nie mógłby w nim zagrać Artur Jędrzejczyk), nigdy nie przestanie wierzyć, że przyjdzie wreszcie jego czas. Mamy natomiast całą grupę stosunkowo młodych piłkarzy, którzy dobrze poznali filozofię Nawałki i są w stanie podjąć wyzwanie, jakim jest gra w pierwszym składzie. Salamon, Linetty, Zieliński, Stępiński i pechowiec Wszołek - do nich może należeć najbliższa przyszłość.
Reprezentacja potrzebuje zwłaszcza Zielińskiego i choćby z tego powodu najlepiej dać mu teraz spokój. Niech zmieni wreszcie klub i popracuje z kimś, kto wleje w niego z dwa wiadra pewności siebie. Zdaję sobie sprawę, że jeśli nie udało się to Nawałce, będzie to musiał być mag psychologii, ale są i tacy. Nasz selekcjoner przyznaje, że bardzo liczył na 22-latka z Serie A i nie jest tajemnicą, że jego niedyspozycja mocno ograniczyła możliwości tej drużyny. Przecież w drugich połowach meczów ze Szwajcarią i Portugalią ofensywnie grający pomocnik byłby na wagę złota. Nawałka jednak nie lamentuje, nie tłumaczy się, nie gani chłopaka, bo wie, że ten już niebawem zagra w kadrze tak jak gra we Włoszech.
Teraz zresztą każdy polski piłkarz z ambicjami będzie wypruwał sobie żyły na treningach i meczach, by w reprezentacji dostać szansę. Być częścią tej grupy to zaszczyt, a biorąc pod uwagę, że nie przypominam sobie, by ktokolwiek z odrzuconych przez selekcjonera narzekał na jego niekompetencję czy nieuczciwość, każdy może liczyć na choćby próbne powołanie. Tyle tylko że na te próby czasu właściwie nie ma. Selekcjoner doskonale wie, że te niemal półtora miesiąca spędzone na zgrupowaniach, dwa towarzyskie i pięć mistrzowskich meczów to nieoceniony kapitał na przyszłość. Jego drużyna do perfekcji opanowała styl i taktykę przez niego narzuconą. W przekroju całego turnieju żaden z tych, którzy byli regularnie na boisku, nie zagrał poniżej możliwości, a Artur Jędrzejczyk i Michał Pazdan udowodnili, że niemożliwe nie istnieje.
W grze reprezentacji widać solidność, zaangażowanie i jakość. Teraz musi ona dodać coś ekstra od siebie. To, czego zabrakło do miejsca w czwórce najlepszych drużyn Europy - inwencję własną, pierwiastek szaleństwa i ryzyka. A Adam Nawałka? Po tym, jak dostanie zasłużoną podwyżkę, musi główkować, czym zaskoczyć rywali w eliminacjach mundialu. Pewnie już to wie. Początek zgrupowania przed wyjazdowym meczem z Kazachstanem 29 sierpnia. Czasu niewiele, łatwo nie będzie, ale już nie pamiętam, kiedy na dwa miesiące przed startem eliminacji mieliśmy gotową drużynę.
Sergiusz Ryczel, komentator NC+
ZOBACZ WIDEO: To był szał! Tłumy kibiców witały na lotnisku reprezentantów Polski
Następnym razem niech autor dołoży z 10 emotek i ze 4 wyjaśnienia w nawiasach, może to coś da, choć pewna nie jeste Czytaj całość