Możliwe, że z Ukrainą dostanie szansę, bo zarówno Kamil Grosicki jak i Bartosz Kapustka mają żółte kartki. Co prawda Sławomir Peszko też ma, ale to raczej nie jego selekcjoner będzie oszczędzał.
- Jestem przygotowany na każdą ewentualność, czy zagram od początku, czy wejdę na 5 minut. Jak trzeba będzie wejść na 5 minut, zablokować atak, wyprowadzić kontrę, to dobrze. Czy gdybym zagrał to byłby eksperyment? Kilka razy jednak grałem. Tu raczej każdy jest ważnym ogniwem - zaznacza piłkarz.
Powołanie zawodnika Lechii Gdańsk było raczej dużego kalibru niespodzianką, ale swoją pozycję zawdzięcza głównie kontuzjom kolegów. Zaznacza jednak, że nie było to przypadkowe, że walczył o powołanie.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Iwan: Wiemy, że rozpaliliśmy nadzieje kibiców (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
- Byłem bardzo zdeterminowany, od stycznia praktycznie wszystko poświęciłem. Wprowadziłem dietę, przygotowanie mentalne, zmieniłem styl życia po to, żeby na ten turniej jechać. I stało się - wylicza Sławomir Peszko.
Dziennikarze pytali go o to, czy reprezentacja Polski nie powinna grać lepiej w ofensywie, odpowiada:
- Strzelając jedną bramkę nie tracąc żadnej można mieć cztery punkty. Ten kierunek jest dobry, chodzi o to, żeby głównie zabezpieczyć tyły. A mając taki potencjał z przodu możemy stworzyć sytuacje. Nawet w meczu z Niemcami pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie sobie 3, 4 sytuacje stworzyć. Więc o to bym się nie martwił - mówi.
Pytany o stan murawy odpowiada: - Murawa jak będzie dobrze zroszona, to nie jest taka zła. Wielu z nas grało na wielu gorszych boiskach - stwierdza.
Marek Wawrzynowski z Marsylii
Oj Peszkinio, zawsze dzięki tobie uśmiech się pojawia :)