Euro 2016: remis z Niemcami bez wstydu, Polska bliska awansu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / EPA/GEORGI LICOVSKI
PAP/EPA / EPA/GEORGI LICOVSKI
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski zremisowała bezbramkowo z Niemcami w swoim drugim meczu w grupie C na piłkarskich mistrzostwach Europy. Podopieczni Adama Nawałki tym samym znacznie zwiększyli szanse na awans do kolejnej rundy.

Zatrzymaliśmy w niezłym stylu mistrzów świata i awans z grupy mamy na wyciągnięcie ręki. Do ostatnich minut graliśmy o zwycięstwo. Gdyby Arkadiusz Milik miał więcej szczęścia, mogliśmy nawet wygrać to spotkanie.

To, w jakim stylu Polacy wyszli na drugą połowę, było modelową reakcją drużyny, której wcześniej podrażniono ambicję. Tak jakby chcieli powiedzieć: "Dobra, daliśmy wam pograć w pierwszej części, ale to nasze podwórko". Jak głodne lwy.

Powinniśmy prowadzić już po kilkudziesięciu sekundach. Jakub Błaszczykowski pięknie rozegrał piłkę, a na nos Arkadiuszowi Milikowi dorzucił ją Kamil Grosicki. Znaczy Milik nie wiedział, że piłka jest na nos i zaczął szukać jej całym ciałem. To chyba nawet nie był strzał, piłka odbiła się od naszego napastnika i minęła bramkę. Takich okazji w meczu z Niemcami nie wolno marnować. Właściwie to w żadnym meczu.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Bartosz Kapustka: Było trochę szumu, ale to dopiero pierwszy mecz...

{"id":"","title":""}

W porównaniu ze zwycięskim meczem przeciwko Irlandii Północnej na inaugurację turnieju, Adam Nawałka zmienił dwóch zawodników. Kontuzjowanego Wojciecha Szczęsnego zastąpił  Łukasz Fabiański, a Bartosza Kapustkę zmienił Kamil Grosicki, który wyleczył w końcu kontuzję kostki. Przed meczem dużo spekulowano, czy w bramce nie powinien stanąć Artur Boruc. Fabiański ponoć źle zniósł fakt, że stracił pozycję numer "1" i nie wiadomo było czy zdoła się znowu zmobilizować. Na ostatnim treningu obaj bramkarze grali po połowie, a po zajęciach trener z każdym z nich rozmawiał w cztery oczy. Fabiański przeciwko Niemcom bronił poprawnie, błysnął w 69 minucie broniąc strzał Mesuta Oezila udowadniając, że nie jest tylko od łatwych interwencji.

Przed przerwą Polacy zagrali trochę inaczej niż zapowiadali. Było widać strach. W pierwszym kwadransie czekali, jakby chcieli sprawdzić na co tego wieczora stać Niemców. Widzieli, że w niezłej formie jest Mario Goetze, który zmarnował dobrą okazję w 4 minucie, że Thomas Mueller łatwo podchodzi pod nasze pole karne, a Toni Kroos ma problem z celnością, bo nasi rywale powinni prowadzić w 16 minucie, kiedy chybił mając przed sobą tylko Fabiańskiego.

Na szczęście mieliśmy w swoich szeregach piłkarza, który potrafił większość błędów kolegów naprawić. Michał Pazdan łatał dziury, asekurował, wyprzedzał, przerywał i do tego był wszędzie. Jakby ktoś sterował nim joystickiem z kabiny komentatorskiej. Już w spotkaniu z Irlandią miał sto procent celnych podań, teraz niesamowitą dyspozycję pokazał na tle dużo silniejszego przeciwnika. To był mecz Pazdana, do tej pory "Kung-Fu Pazdana", albo "Piranii", po spotkaniu z Niemcami - Profesora Pazdana.

Polacy wyciągnęli wnioski z błędów z pierwszego kwadransa błyskawicznie. W pierwszej połowie formacje grały jeszcze za daleko siebie, ale Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik zdążyli powiedzieć "dzień dobry" Manuelowi Neuerowi, a cała drużyna pokazała, że otrząsnęła się już z szoku i zaczyna robić swoje.

Po przerwie nasi piłkarze ruszyli do natarcia. Przełączyli tryb pracy na "zwycięstwo". Świetny był Krychowiak, który biegał z dwoma przeciwnikami na plecach. Sam o takich sytuacjach mówi: "włączam terenowy". Wiele akcji napędzał Jakub Błaszczykowski, którego współpraca z Łukaszem Piszczkiem znowu wyglądała idealnie. Wszystkim przede wszystkim udało się jednak wyłączyć nerwy. Graliśmy z Niemcami jeden z najlepszych meczów w historii. Bez strachu, bez respektu dla mistrzów świata. Na pewno lepiej niż w Warszawie w eliminacjach, kiedy wygraliśmy 2:0.

Z wolnego Milik chybił minimalnie, ale tego że 20 minut przed końcem meczu, gdy po raz kolejny nie trafił w piłkę po przepięknym podaniu Grosickiego, nie da się już logicznie wytłumaczyć. To była jego pozycja, jego noga i Neuer, dla którego mógł się stać koszmarem. Lewandowski jakby uparł się wykreować w tym turnieju swojego kolegę na gwiazdę, szukał go podaniami, wystawiał piłkę na strzał. Napastnik Ajaksu Amsterdam wieczoru w Paryżu miło wspominać jednak nie będzie. Polska - Niemcy 0:0 Składy

Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Jakub Błaszczykowski (80' Bartosz Kapustka), Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (76' Tomasz Jodłowiec), Kamil Grosicki (87' Sławomir Peszko) - Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski. Niemcy: Manuel Neuer - Benedikt Hoewedes, Jerome Boateng, Mats Hummels, Jonas Hector - Toni Kroos, Sami Khedira - Thomas Mueller, Mesut Oezil, Julian Draxler (66' Andre Schuerrle) - Mario Goetze (71' Mario Gomez).

Żółte kartki: Sami Khedira, Mesut Oezil, Jerome Boateng (Niemcy) oraz Krzysztof Mączyński, Kamil Grosicki, Sławomir Peszko (Polska). Sędzia: Bjoern Kuipers (Holandia).

Michał Kołodziejczyk z Paryża

Źródło artykułu: