Tomasz Zahorski dla SportowychFaktów.pl: Nie czułem stresu

Piłkarz Górnika Zabrze, Tomasz Zahorski przebojem wdarł się do reprezentacji Polski. Znalazł się w 23-osobowej kadrze, ale na turnieju Euro zadebiutował dopiero w ostatnim meczu przeciwko Chorwacji. Jak powiedział w rozmowie z portalem Sportowefakty.pl nie czuł żadnego stresu.

W tym artykule dowiesz się o:

Mógł stać się z miejsca małym bohaterem, gdyby wykorzystał idealną sytuację sam na sam z chorwackim bramkarzem i wyrównał wynik. - Szkoda bardzo tej sytuacji, trochę za długo zwlekałem - powiedział nam Zahorski.

Polska przegrała to spotkanie i tym samym pożegnała się z Euro, co według młodego napastnika jest dużym rozczarowaniem. - Był to turniej nieudany dla naszej reprezentacji, bo nie wyszliśmy z grupy, a takie mieliśmy założenia. Z każdej przegranej należy wyciągać wnioski. Z tego meczu również musimy takie wyciągnąć zarówno pod kątem gry zespołowej, jak i indywidualnej - dodał.

Na temat swojej gry wypowiadał się dość lakonicznie, choć przyznał, że dużo zyskał dzięki występowi na Euro i wcale się nie stresował na murawie. - Na pewno umiejętności mi nie ubędzie od tego, że grałem 25 minut. Doda mi to natomiast więcej pewności siebie, gra przed taką publicznością to też niezwykłe doświadczenie. Wiadomo, że życzyłbym sobie, by na tych mistrzostwach zagrać więcej, ale to już była decyzja trenera. Nie czułem stresu. Powiem szczerze, że bardziej się ten stres czuje siedząc na ławce - zaznaczył.

Wiele kontrowersji już po meczu z Austrią wywołała wypowiedź Leo Beenhakkera, który zaraz po ostatnim gwizdku przekreślił szanse Polaków. Zahorski jednak zaprzecza jakoby selekcjoner stracił w nich wiarę. - Trener cały czas nas mobilizował, cały czas nam mówił, że póki jest szansa, to trzeba walczyć o zwycięstwo - wyjaśniał nam Zahorski. Wielu zastanawia się czy Holender pozostanie na swoim stanowisku. Napastnik Górnika chciałby, aby tak się stało. - Mam nadzieję, że trener z nami pozostanie i będzie prowadził nas w kolejnych wielkich turniejach - zakończył.

Z Klagenfurtu – Michał Szydlik

Komentarze (0)