Koniec złudzeń. Jedziemy do domu

Chociaż resztki nadziei utrzymywały się do samego końca, to jednak polskim piłkarzom nie udało się awansować do ćwierćfinału EURO 2008. Ani nasi zawodnicy nie pokonali Chorwacji, ani Austriacy nie zdołali poradzić sobie z Niemcami. Podopieczni Leo Beenhakkera przegrali w Klagenfurcie z rezerwową reprezentacją Chorwacji 0:1 i jadą do domu. Kolejne kapitalne spotkanie rozegrał Artur Boruc.

W tym artykule dowiesz się o:

Chorwaci już po dwóch spotkaniach grupowych zapewnili sobie awans do ćwierćfinału EURO 2008, więc starcie z Polakami było dla nich jedynie formalnością. Trener Slaven Bilic zdecydował się dać odpocząć swoim czołowym zawodnikom, posyłając w bój zmienników. Momentami mogło się jednak wydawać, że to ekipa z Bałkanów walczy o życie w tym turnieju, zaś Polacy grają rezerwowym składem.

Z początku spotkanie było wyrównane, ale mało ciekawe. Z minuty na minutę coraz większą przewagę zyskiwali Chorwaci. Pierwszą dobrą sytuację stworzyli sobie jednak dopiero w 20. minucie gry. Znakomicie dośrodkował Ivan Rakitić, a strzał głową Hrvoje Vejica minimalnie minął słupek bramki Artura Boruca. Podopieczni Leo Beenhakkera natomiast w ofensywie byli po prostu bezradni. Brakowało podłączania się bocznych obrońców, nie zachwycali także skrzydłowi.

Pod koniec pierwszej połowy mogliśmy odczuwać lekkie deja vu. Zrobił się bowiem pojedynek Chorwacji z... Arturem Borucem (skąd my to znamy?). Podopieczni Slavena Bilica stworzyli sobie trzy dogodne okazje do zdobycia bramki w ciągu zaledwie czterech minut. W 32. minucie nasz bramkarz nie dał się pokonać wychodzącemu z nim sam na sam Ivanowi Klasnicowi. Chwilę później znakomicie wybronił strzał Ivana Rakitica, a potem zatrzymał jeszcze uderzenie Danijela Pranjica.

Po okresie miażdżącej przewagi Chorwatów inicjatywę przejęli Polacy. Szkoda tylko, że jedynie na chwilę i w dodatku nic z tego nie wynikło. W doliczonym już czasie pierwszej połowy znów natomiast skórę uratował nam Boruc, który już po raz drugi wygrał pojedynek sam na sam z Klasniciem. Do przerwy: Chorwacja - Boruc 0:4.

Mieliśmy nadzieję, że po wyjściu z szatni nasi reprezentanci wreszcie się przebudzą, tymczasem wydarzyło się coś zgoła odmiennego. Tak to się jednak musiało skończyć, ponieważ gol dla Chorwatów wisiał w powietrzu. Zespół bałkański wyszedł na prowadzenie w 52. minucie gry za sprawą aktywnego Klasnica, który nie miał problemów z pokonaniem Boruca z około 12 metrów po dokładnym podaniu Pranjica.

Paradoksalnie, utrata bramki spowodowała, że wreszcie biało-czerwoni zaczęli sobie poczynać lepiej. Naszą grę ożywiło wejście na plac gry Euzebiusza Smolarka, który zmienił Wojciecha Łobodzińskiego. W 56. minucie po zagraniu Ebiego chybił Jacek Krzynówek. Kilka minut później bardzo ładną akcję Krzynówka i Jakuba Wawrzyniaka minimalnie niecelnym strzałem zakończył Roger Guerreiro. Po chwili bliski szczęścia był Marek Saganowski, ale jego strzał głową wybronił Vedran Runje. W międzyczasie kilka dobrych interwencji zaliczył też Artur Boruc, ale to już nic nowego.

"Przycisnęli" pod koniec spotkania Chorwatów nasi piłkarze, a właściwie przycisnął ich Ebi Smolarek. W 81. minucie po ładnej indywidualnej akcji nasz napastnik uderzył nieznacznie niecelnie. Na kilka sekund przed końcem spotkania remis mógł jeszcze uratować Tomasz Zahorski po akcji... Smolarka, ale snajper Górnika Zabrze przegrał pojedynek sam na sam z Vedranem Runje. I była to ostatnia dobra akcja nie tylko tego spotkania, ale naszych piłkarzy na EURO 2008...

Polska - Chorwacja 0:1 (0:0)

0:1 - Ivan Klasnić 52'

Składy:

Polska: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow, Dariusz Dudka, Jakub Wawrzyniak - Wojciech Łobodziński (55' Euzebiusz Smolarek), Rafał Murawski, Mariusz Lewandowski (46' Adam Kokoszka), Jacek Krzynówek - Roger Guerreiro - Marek Saganowski (68' Tomasz Zahorski).

Chorwacja: Vedran Runje - Hrvoje Vejić,Dario Simić, Dario Knezević (27' Vedran Corluka), Danijel Pranjić - Ivan Rakitić, Ognjen Vukojević, Nikola Pokrivać, Jerko Leko - Mladen Petrić (74' Niko Krancjar), Ivan Klasnić (74' Nikola Kalinić).

Żółte kartki: Mariusz Lewandowski, Tomasz Zahorski (Polska) oraz Hrvoje Vejić, Ognjen Vukojević (Chorwacja).

Sędziował: Kyros Vassaras (Grecja).

Źródło artykułu: