Nie ma w Polsce zawodnika esportowego, którego kojarzyłaby większa liczba osób niż Jarosław "PashaBiceps" Jarząbkowski. 33-latek przez lata był częścią polskiej "Złotej Piątki", czyli najlepszej drużyny CS:GO w naszym kraju - Virtus.pro. Hasło "Jarek Pasha, runda nasza" na stałe przeszło do historii esportu nad Wisłą.
Teraz jednak, wciąż aktywny zawodnik, który swoją karierę kontynuuje m.in. w Polskiej Lidze Esportowej, sprawdzi się na zupełnie innym polu - w klatce MMA w ramach High League.
Od zajawki, po setki tysięcy dolarów
"PashaBiceps" to prawdziwy weteran sceny CS:GO. W Counter-Strike'a grał jeszcze wówczas, gdy o prawdziwej esportowej scenie nikt nawet nie marzył. Swoje pierwsze kroki w grze "Papito", jak określany jest przez swoich fanów, stawiał na początku XXI wieku w lokalnej kafejce internetowej.
- Nie było za dużo do roboty. Któregoś dnia otwarto takie miejsce. Powiedziałem kolegom: "chodźmy, spróbujmy zagrać w gry komputerowe". Od tego wszystko się zaczęło - wspominał w jednym z materiałów Valve.
Początki nie były łatwe. Dziś milionowy biznes, wówczas nie gwarantował w zasadzie żadnych pieniędzy. "PashaBiceps" pozostając przy CS'ie sporo ryzykował. Czas jednak pokazał, że było warto, choć na pierwsze poważne pieniądze musiał nieco poczekać.
Te nadeszły w 2009 roku, gdy wraz z reprezentacją Polski, w skład której poza nim wchodzili także "NEO", "TaZ", "Loord" oraz "dOk" zajął 3. miejsce w European Nations Champions, za co zgarnął ponad 2 tysiące dolarów.
Wcześniej jednak musiał zmagać się nie tylko z brakiem zarobku, ale i z opiniami innych. "Pasha" zamieszkał w Warszawie, ze swoją ówczesną dziewczyną, a dziś żoną, Kingą i wbrew wszystkim starał się rozwijać swoją karierę esportowca.
- Ludzie mówili "Jarek, nie wypada, ona sprzedaje buty po 10-12 godzin, a Ty grasz w gry? Weź się za normalną robotę". Nie słuchałem ich i robiłem swoje - mówił na wideo zamieszczonym na swoim FB.
Dziś Jarząbkowski może wspominać tamte czasy z lekkim uśmiechem. Lata spędzone na scenie CS:GO wynagrodziły mu młodzieńcze trudności w dopiero rodzącej się dyscyplinie. Przez całą swoją karierę, na samych tylko turniejach, zarobił ponad 600 tysięcy dolarów. A to tylko mała część jego dochodów, do których trzeba doliczyć wszystkie kontrakty reklamowe czy donate'y ze streamów.
"Pasha is love"
Ta ostatnia kategoria w przypadku "Pashy" to zdecydowanie istotna odnoga. Jak zresztą może być inaczej, gdy w pojedynczym donejcie potrafił on dostać nawet 15 tysięcy dolarów!
Jeden z najsłynniejszych donejtów polskiego Twitcha miał miejsce w 2014 roku. Wówczas użytkownik o nicku "Motar2k" za jednym zamachem przelał wspomnianą sumę na konto Jarząbkowskiego, a w sumie przekazał mu 30 tysięcy.
"Pasha is love, Pasha is life" - napisał w załączonej wiadomości "Motar2k". Jarząbkowski długo niedowierzał temu, co się właśnie stało. Jego reakcja na stałe weszła do klasyków polskiego Twitcha.
Niezapomniany rok 2015
Jak mówią jednak słowa piosenki Anny Jantar: "Nic nie może wiecznie trwać". Tak też jest w przypadku "Pashy", który szczyt swojej kariery esportowej ma już zdecydowanie za sobą. Pod koniec 2018 roku opuścił targany coraz większymi problemami skład Virtus.pro, a w kolejnym roku definitywnie rozstał się z organizacją.
Dla fanów jednak pozostaje ikoną polskiego CS'a. Jego dokonania z VP do dziś są nieosiągalne dla jakiejkolwiek innej formacji znad Wisły. Kibice z rozrzewnieniem wspominają zwłaszcza finał IEM Katowice 2015, który choć przegrany (0:2 z Fnatic), był szansą pokazania się na największej scenie, w katowickim Spodku, przed tysiącami polskich fanów. Dziś natomiast sam udział w tej imprezie jest dla polskich drużyn nie lada sukcesem.
Sam "Pasha" natomiast związał się z Teamem Liquid w roli ambasadora i mocniej poświęcił się streamowaniu. W ostatnim czasie, tworzona przez niego formacja Pasha Gaming Camp, brała udział w dywizji profesjonalnej Polskiej Ligi Esportowej. Sam Jarząbkowski pełnił jednak w niej jedynie rolę rezerwowego, choć jeszcze rok wcześniej aktywnie brał udział w PLE z zespołem Liquid Biceps.
"Znowu nie posłuchałem"
Teraz fani "Papito" będą mieli okazję obejrzeć go w zupełnie nowej roli. Jarząbkowski związał się z jedną z największych federacji freak fightowych w Polsce - High League. To właśnie na niej, 5 lutego, w walce wieczoru zmierzy się z popularnym YouTuberem, Michałem "OwcąWK" Owczarzakiem.
- Teraz nadeszły czasy freak fightów. Od jakiegoś czasu się do tego przymierzałem. Słyszałem znowu, że "nie wypada", "Jarek, nie idź w to, tyle pracowałeś na swoją renomę" i znowu nie posłuchałem - mówi sam Jarząbkowski.
- Idę po kolejne swoje marzenia. Mam cały czas swoje 5 minut, trzeba je wyciskać do ostatniej kropli. Lecimy, pracujemy, bawimy się - zapowiedział "Pasha".
Czytaj także:
- Nadciąga nowa era. Gortat: Czas działa na korzyść
- Wielki sukces dwóch polskich graczy. Zostali pierwszymi mistrzami świata w Valoranta
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem