- Szczerze, nie czułem zbyt dużej różnicy między RNG z pierwszego i drugiego meczu. Myślę, że różnice stanowiliśmy my, nie oni. Graliśmy dużo lepiej, ale mieliśmy również dużo lepszy draft - stwierdził "Nemesis".
Różnica między pierwszym, a drugim spotkaniem pomiędzy Fnatic była jednak aż nadto widoczna. Będąca bez szans w pierwszym meczu europejska formacja, totalnie zdominowała rywali w rewanżu. Lipovsek zapytany został o to, co dokładnie jego zdaniem zmieniło się w ich grze.
Czytaj także: Worlds 2019. W ćwierćfinałach pozostały dwa miejsca. Team Liquid walczy o honor Ameryki
- Myślę, że przede wszystkim chodzi o indywidualne zagrania. Myślę, że niektórzy gracze nie grali na takim poziomie, jak powinni. Ale także uczymy się tego, co powinniśmy grać na scenie mistrzostw świata, jak draftować. I dlatego tydzień drugi był lepszy w naszym wykonaniu.
Kwestia draftu wydaje się tutaj niezwykle istotna. RNG bowiem, dwukrotnie stawiało dokładnie na te same wybory na górną oraz środkową aleję. Fnatic natomiast całkowicie przebudowało swoją kompozycję, w tym przede wszystkim dolną aleję, gdzie "Rekkles" powrócił do klasycznych strzelców, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Czytaj także: Worlds 2019. SKT i Fnatic w ćwierćfinałach. Niesamowity dzień drużyny "Rekklesa"! (wyniki)
"Nemesis" nie uniknął także pytań o sytuację, gdy udało mu się w sytuacji 1vs1 zabić "Fakera". Słoweniec jednak nie przywiązuje do tego faktu specjalnej wagi.
- "Faker" nie docenił obrażeń zadawanych przez Veigara i dlatego zginął. Nie uważam jednak, że to zabójstwo wiele zmieniło. Byłbym tym samym czempionem czy bym je zdobył, czy nie. Jestem tu aby wygrywać z każdym, a to oznacza również "Fakera" - podsumował.
[i]
[/i]
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Szpital zamiast igrzysk. Dramat Joanny Dorociak