Wielki sukces europejskich drużyn. Podsumowanie MŚ w LoLa okiem Nervariena

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Fantasy Expo / Na zdjęciu: Damian 'Nervarien' Ziaja
Materiały prasowe / Fantasy Expo / Na zdjęciu: Damian 'Nervarien' Ziaja
zdjęcie autora artykułu

W minioną sobotę, 3 listopada zakończyły się mistrzostwa świata w League of Legends, które odbyły się w Korei Południowej. W finałowej rozgrywce chińska formacja Invictus Gaming pokonała 3:0 europejskie Fnatic.

W tym artykule dowiesz się o:

Ósma edycja mistrzostw to przede wszystkim klęska drużyn koreańskich, które w poprzednich latach bez trudu stawały na najwyższym stopniu podium. Worldsy 2018 to także jeden z najlepszych występów w historii europejskich drużyn. Ekipa Fnatic zdołała dotrzeć aż do finału rozgrywek natomiast G2 Esports w składzie z Polakiem - Marcinem "Jankosem" Jankowskim swój występ zakończyło na etapie półfinału. O tegorocznych mistrzostwach świata i swoich spostrzeżeniach opowiedział nam streamer - Damian "Nervarien" Ziaja, u którego na kanale można było oglądać Worldsy. Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: Damianie, za nami mistrzostwa świata w League of Legends. Jak tam twój Pick'em? Damian "Nervarien" Ziaja

: O matko, mój Pick'em to straszna porażka. Te całe Worldsy były tak naprawdę ciężkie do wytypowania. Były mistrz świata nie zdołał nawet wyjść z grupy kończąc z tragicznym wynikiem 1-5, więc przewidzenie czegokolwiek było po prostu bardzo trudne.

Przejdźmy do najważniejszej sprawy, zakończonych w sobotę mistrzostw świata. Co powiesz o finale pomiędzy Invictus Gaming a Fnatic, te 3:0 to wielkie zaskoczenie?

Niestety, wierzyłem, że po półfinałach, w których zwycięskie drużyny miały wyraźną przewagę, finał okaże się bardziej wyrównany i będziemy mieli okazję zobaczyć rozgrywkę w wymiarze 5 map. Liczyłem na wynik 3:2, niestety był to bardzo jednostronny finał. Invictus Gaming pokazało, że należy im się ten tytuł. W ćwierćfinale z KT Rolster wygrali 3:2, jednak rozgrywka mogła i powinna zakończyć się 3:0 i wtedy przeszli by całą fazę pucharową bez starty mapy. Fnatic po finale broniło się, że mieli jakieś problemy przed decydującą rozgrywką, ich trener – "YoungBack" mówił o tym, że był duży problem z psychiką zawodników i że to zaważyło na ostatecznym wyniku. Ceremonia otwarcia była całkiem dobra jednak zeszłoroczna podobała mi się bardziej. No chyba, że ktoś jest fanem K-popu, wtedy mogło go to jarać, ja jednak nie specjalnie w tym gustuję (śmiech).

Nie zawiedli cię indywidualnie gracze Fnatic w tym finale? Spodziewałeś się lepszego występu np. "Capsa" przeciw "Rookiemu", "Hylissanga" czy "Bwipo"? Wydaje się, że najsolidniej zaprezentowali się "Broxah" i "Rekkles". Możemy spojrzeć na to w ten sposób, że jakiś gracz Fnatic na poszczególnej mapie zawiódł. "Caps" słabo zaprezentował się podczas pierwszego starcia, "Bwipo" na drugiej mapie a "Hylissang" w czasie trzeciej potyczki. Warto jednak odnotować, że duży wpływ miała na to postawa "Ninga", czyli junglera Invictus Gaming, który wcześniej zbierał niepochlebne opinie a w finale pokazał, że zasługuje na to zwycięstwo. Właśnie taką postawą "Ning" zasłużył sobie na statuetkę MVP finałów i jak najbardziej to mu się należało. Invictus Gaming przygotowało sobie właśnie taki styl na finał, który miał w każdej grze wykluczyć któregoś z zawodników Fnatic. Skupiali się na jednym celu i dociskali go do końca, aby nie mógł później rozwinąć swoich skrzydeł. Słusznie zauważyłeś, że "Broxah" i "Rekkles" grali swoje, ale to po prostu nie wystarczyło.

Te best-of-five - półfinałowe z G2 oraz finałowe z Fnatic - miały podobny przebieg dla Invictus Gaming? G2 swoją grę opierało na solowych liniach, czyli "Wunderze" i "Perkzie", tam też IG świetnie sobie poradziło wykluczając tych graczy. Zgadza się. Każdy chyba liczył na to, że "Wunder" i "Perkz" a później "Caps" oraz "Bwipo" dadzą radę na tych solo liniach przeciwko "Rookiemu" i "TheShy’owi". Okazało się jednak, że nie, zbyt duża była przewaga w umiejętnościach i pomocy od junglera, który grając bardzo agresywnie stwarzał możliwości do wymazywania przeciwników z mapy. Wróćmy jednak do początku turnieju i ważnej kwestii dla nas. "Jankos" i jego G2 Esports. Pierwszy mecz turnieju i niespodzianka - zwycięstwo nad Afreeca Freecs. Czy po średnim występie w fazie play-in spodziewałeś się, że G2 wyjdzie z grupy? Problem z fazą play-in w wykonaniu G2 był taki, że od początku nie za dobrze weszli w turniej, przegrana w pierwszym meczu na SuperMassive eSports była mocno zastanawiająca. G2 liczyło na to, że uda im się grać tak jak w Europie, jednak mistrzostwa świata to inna meta i europejska formacja potrzebowała czasu, aby się zaadoptować do tego stylu. Na szczęście jednak udało im się z fazy play-in wyjść, choć miałem, co do tego obawy, ponieważ nie najlepiej im szło w europejskich rozgrywkach i tak naprawdę ledwo się na Worldsy dostali. W fazie grupowej występy G2 nadal były dość losowe, mieliśmy okazję zobaczyć ich różne twarze. Gry chociażby z Phong Vu Buffalo były co najmniej zastanawiające i ciężko było stawiać na to, że skład "Jankosa" zdoła wyjść z grupy. Flash Wolves dobrze się prezentowało, rozgrywali przekonywujące mecze jednak ostatecznie czegoś im zabrakło. To drużyna z Polakiem w składzie awansowała do fazy play-off, zresztą dla nas to super, ponieważ wtedy padł rekord polskiego Twitcha w League of Legends na moim kanale, więc absolutnie nie mam powodów do narzekania.

Czy dojście do półfinału oraz zwycięstwo nad RNG w ćwierćfinale można określić, jako największe zaskoczenie tego turnieju?

Na pewno, zdecydowanie. Wszyscy mówili, że "Uzi" i jego ekipa Royal Never Give Up to faworyci do tego, aby zwyciężyć w całym turnieju. Podobnie spekulowało się na temat KT Rolster a to dwie drużyny, które się w ćwierćfinałach pożegnały z mistrzostwami świata. To, w jakim stylu G2 zdołało pokonać RNG było niesamowite, ostatnia gra i występ "Perkza", postawa "Jankosa" oraz forma dolnej alei było świetnym League of Legends dla nas, dla Europejczyków. Dziwne jest to, że RNG miało aż tak duże problemy, nie wiem czy była to kwestia stresu, nie mam pojęcia, co z tą formacją się wtedy stało, ale nie grali po prostu jak oni.

Dla "Jankosa" to drugi półfinał w karierze. Który z nich można uznać za większy sukces, ten z H2K z 2016 roku czy obecny występ?

Zdecydowanie ten z G2. Wiele osób przytacza te historię, że mieliśmy europejską drużynę w półfinałach, H2K wtedy rozprawiło się z rosyjską ekipą w ćwierćfinale i to było trochę zbyt łatwe. Następnie spotkanie o finał przeciwko Samsung Galaxy ich zweryfikowało i było w tym sukcesie dużo szczęścia. W tym roku jednak G2 pokonało cenione RNG i nikt chyba nie ma wątpliwości, że to się po prostu należało Europie. To był na pewno lepszy rok dla "Jankosa", jeśli chodzi o Worldsy. Może niekoniecznie, jeżeli chodzi europejskie rozgrywki natomiast Worldsy tak, zdecydowanie.

Kolejna europejska formacja z Polakami w składzie, "Kikisem" i "Jactrollem" - Team Vitality odpadła w grupie, jak skomentujesz ich występ?

Wszyscy się obawiali o Team Vitality, ponieważ znaleźli się w grupie z RNG – faworytem turnieju, Gen.G czyli poprzednim mistrzem świata oraz Cloud9, drużyną, która zawsze potrafi zaskoczyć. Vitality to ekipa potrafiąca również zadziwić swoich przeciwników, prezentująca agresywny styl gry, który jak się okazało później był bardzo premiowany na Worldsach. Moim zdaniem drużyna "Kikisa" i "Jactrolla" nie ma się czego wstydzić, szkoda pierwszej gry na Cloud9, bo gdyby nie ta porażka to uważam, że zobaczylibyśmy wszystkie trzy drużyny europejskie w ćwierćfinale. Mimo wszystko Vitality oceniam na ogromny plus.

Czy był to najlepszy turniej dla Polaków w historii?

Zdecydowanie, trzech Polaków na turnieju, blisko był też czwarty Polak, czyli "Vander". Szkoda, że tylko tyle tych miejsc było, ale co zrobić. Dla Polaków jak najbardziej były to najlepsze mistrzostwa świata w historii.

Wielu ekspertów przekreślało chociażby amerykańskie ekipy jeszcze przed rozpoczęciem turnieju. Cloud9 dotarło aż do półfinału pokonując m.in. 3:0 w ćwierćfinale koreańskie Afreeca Freecs. Co miało realny wpływ na tak niespodziewane wyniki drużyn z zachodu? Czy to właśnie agresywny styl gry, może meta i postacie, którymi grano, lepsze taktyki? Wydaje mi się, że jest to kwestia długiego grania w stylu, który opiera się na dużej ilości walk. Właśnie zawodnicy z drużyn europejskich czy Ameryki mają często z tym do czynienia podczas gier na solo kolejce. Jeżeli chodzi o Cloud9 to w fazie play-in grali oni w składzie z „Blaberem”, który jak się okazało odstawał poziomem od graczy na mistrzostwach świata i wprowadzenie doświadczonego "Svenskerena" preferującego agresywny styl gry umożliwiło uzyskać lepsze wyniki tej ekipie. Ich gracze na solo liniach prezentowali się dobrze i ku mojemu zdziwieniu najlepiej wypadł "Sneaky". Zawsze się bałem o tego gracza gdyż często stremuje, prezentuje cosplay’ie, ale naprawdę zaliczył udany występ.

Czy uważasz, że te mistrzostwa świata są początkiem pewnych zmian na światowej arenie i coraz częściej drużyny zachodnie będą odnosiły sukcesy na turniejach typu Worldsy czy MSI?

Myślę, że teraz po prostu tak się meta ułożyła i ten styl gry europejski, amerykański czy też chiński był na ten czas bardzo dobry. Gra się pozmieniała w ten sposób, że koreańskie taktyki polegające na spokojnej grze, tłamszeniu przeciwników powolnie już nie są skuteczne. Uważam, że Koreańczycy musza się nauczyć grać na nowo. Ich styl pasował we własnym regionie jednak na mistrzostwach świata doszło do starcia met i okazało się, że ta stosowana przez nich do niczego się nie nadaje. Teraz drużyny będą musiały podpatrywać inne regiony, już nie będzie tak, że to Korea dyktuje zawsze warunki i cały świat gra tak jak Koreańczycy. Koniecznym będzie to, żeby zerknąć na to, co się dzieje w Europie, w Chinach, na to jak tam się gra w League of Legends i czerpać inspirację od innych. Wiele osób mówi to tym, że to koreańscy trenerzy są winni słabym wynikom. Nie przygotowali oni dobrze swoich drużyn i stawiali nadal na koreański styl gry, gdy było już widać, że to nie działa. Kiedyś dużym atutem formacji z tego regiony było to, że bardzo szybko adoptowali się oni do przeciwnika na Worldsach. Problem polega jednak na tym, że tegoroczne mistrzostwa świata były krótkie. Faza grupowa odbyła się w ciągu ośmiu dni z rzędu, nie było zbyt dużo czasu na adaptację. Następnie odbyły się ćwierćfinały zaledwie po dwóch dniach, przez co zespoły typu Afreeca Freecs czy KT Rolster nie były w stanie dobrze rozgryźć tego, co się wydarzyło. W poprzednich latach pierwsze starcia w grupach były często przegrywane przez koreańskie organizacje. Później następował jednak tydzień przerwy, drużyny miały czas na analizę występów swoich czy innych drużyn i w dalszych fazach łatwo pokonywały przeciwników. Tym razem Korea miała problem, bo po prostu tego czasu nie było i wyszło na to, że Korea nie jest wcale taka mocna, gdy nie są perfekcyjnie przygotowani.

Czy to były najlepsze Worldsy w historii?

Tak na świeżo, chyba tak. Zawsze będę miał w pamięci mistrzostwa świata sezonu drugiego, myślę, że większość ludzi już ich nie pamięta, bo jeszcze nie grało wtedy w League of Legends. Dla mnie wtedy to było coś magicznego, to moje pierwsze Worldsy, które oglądałem. Jeżeli chodzi jednak o zaskoczenia, o Polaków to rzeczywiście - mistrzostwa świata ósmego sezonu były najlepsze.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Popis Łangowskiego w meczu z Chrobrym! Tak poprowadził Gwardię do zwycięstwa

Źródło artykułu: