Mecz był pełen niecodziennych zagrań i zwrotów akcji. Zaczęło się od przelania krwi na Maple z Flash Wolves, co otworzyło wynik spotkania. Potem ten sam zawodnik odpowiedział kolejnym zabójstwem, jednak prawdziwa batalia odbyła się w 10. minucie. Wtedy to masowa teleportacja zawodników na dolną aleję wywołała po trzy zabójstwa po obu stronach, co jeszcze bardziej przyspieszyło tempo meczu. Flash Wolves do 30. minuty zdobywało zabójstwo za zabójstwem, co jednak nie przekładało się na bezpośrednią przewagę. Niecałą minutę później scenariusz gry obrócił się o 180 stopni. Wtedy to Phong Vu Buffalo zabiło część przeciwników i zgarnęli Barona Nashora, a wyłapanie kolejnych oponentów pozwoliło na wzięcie kilku obiektów.
Cztery minuty później za to... kompletnie oddali całą przewagę, dając się wyłapać zawodnikom Flash Wolves, co doprowadziło do utraty Inhibitora. Zwrotom sytuacji nie było końca, jednak to od 36. minuty Buffalo popełniało mniej błędów, a zdobywało coraz więcej zabójstw. Kolejny Baron na ich konto przechylił czarę goryczy. Ostateczny cios spadł na FW w 41. minucie, kiedy to PVB wygrało walkę na Elder Dragonie. Ustawili tym samym wynik spotkania, osiągając zawrotny rezultat w zabójstwach 26-22 na korzyść... przeciwnika.
Zwycięstwo aktualnie nic nie dało Phong Vu Buffalo, które z wynikiem 2-4 żegna się z turniejem Worlds 2018.
ZOBACZ WIDEO "TaZ" w CS jak Kubiak w siatkówce? "Mogę tylko podziękować za takie porównanie"