Po pierwszej rundzie wydawać by się mogło, że to Tyranozaury będą górą. Mapa numer jeden to była totalna dominacja z ich strony. Nafeedowany Varus zabijał wszystko, co znajdowało się w zasięgu jego łuku. Kilka odpowiedzi ze strony Politechniki Gdańskiej to było za mało, aby zrobić cokolwiek więcej w tym meczu i Baron w 21. minucie okazał się być kluczowym. Kilka minut później było po wszystkim, a ekipa reprezentująca Wojskową Akademię Techniczną mogła cieszyć się z wygranej gry.
Drugi mecz można zaliczyć do tych z kategorii "przegrać grę na własne życzenie". I trochę jest w tym racji. Skrupulatnie budowana przez Tyranozaurów przewaga nie mogła specjalnie znaleźć ujścia. Przewaga w złocie przez cały czas była minimalna, jednak raz po raz ekipa WAT zdobywała pojedyncze kille, z których mogli wycisnąć coś więcej. I momentami wyciskali - Baron w 21. minucie i trzy smoki na ich koncie powinny zamknąć mecz. Tak się jednak nie stało - nie potrafili zbliżyć się do Nexusa oponenta. Przez ten cały czas Lwy broniły się zaciekle i czekały na okazję. Ta nadarzyła się w 41. minucie, gdzie pewne siebie Tyranozaury poszły na Nashora, na którym zostali zmasakrowani przez Vel'Koza. 1:1 - ekipa z Politechniki Gdańskiej była nadal w grze.
Drużyna Konektiva i Raindropa jakby przebudziła się po tamtym meczu. W kolejnym starciu szybko przeszli do ofensywy. Wojskowa Akademia Techniczna próbowała dotrzymać kroku, jednak bezskutecznie. Przewaga Lwów stale się powiększała, a na ich konto wpadały smok za smokiem oraz wieża za wieżą. Ta dysproporcja znalazła ujście w 18. minucie. Walka drużynowa spowodowała utratę inhibitora po stronie WAT, kilka minut później bezsensowna pogoń za Jaxem wywołała stratę kolejnych. Chwilę później z tego powodu eksplodowała cała baza i Lwy mogły cieszyć się z awansu do finału T-Mobile Ligi Akademickiej.
VOD z meczu można obejrzeć pod tym linkiem.
ZOBACZ WIDEO Artur "Nerchio" Bloch: Starcraft jest najtrudniejszą grą esportową