Borys Jasiecki ma 32 lata, trenuje indywidualnie. Z resztą zespołu spotyka się tylko dwa razy w miesiącu. - Jesteśmy oczywiście amatorami, poza sportem mamy swoje zajęcia zawodowe - mówi kapitan Sopot Curling Team, zespołu mistrzów Polski. Przygodę z curlingiem rozpoczął 12 lat temu. - To była śmieszna historia - wspomina. - Sąsiad, prezes sopockiego klubu "Wa ku'ta", zapukał do moich drzwi i zapytał, czy nie wziąłbym udziału w mistrzostwach Polski juniorów, bo brakowało mu kilku osób do składu. Nie miałem wtedy zielonego pojęcia o tym sporcie, ale byłem studentem, więc miałem sporo wolnego czasu. Oczywiście przegraliśmy wszystkie mecze, ale złapałem wówczas bakcyla - śmieje się Jasiecki.
Nasz reprezentant najbardziej ubolewa nad tym, że w Polsce wciąż nie ma infrastruktury, która pozwalałaby na treningi na światowym poziomie. - W ostatnim czasie powstało kilka torów stricte przystosowanych do curlingu, ale nie ma tam jeszcze warunków takich, w jakich trenują gracze na zachodzie. Ale powoli idziemy do przodu. W Gdańsku kilka miesięcy temu powstał tor, którego charakterystyka jest najbliższa prawdziwie curlingowym warunkom. Takie tory są również w Bełchatowie, Warszawie, czy Pawłowicach - przyznaje.
Curling to wbrew pozorom dyscyplina wymagająca połączenia wielu aspektów - przygotowania fizycznego, taktyki i współpracy drużynowej. Nie trzeba jednak wielu treningów, żeby móc wyjść na lód i pograć. - Krótko mówiąc, curling daje frajdę bez względu na to, jaki poziom się reprezentuje.
Dwie drużyny na przemian zagrywają po osiem kamieni różnych kolorów. Po zagraniu wszystkich, weryfikuje się sytuację w "domu" (niebiesko-biało-czerwone koła na lodzie) i punktuje ta drużyna, która ma najwięcej kamieni jak najbliżej środka. Jeśli najbliżej są np. trzy czerwone, to czerwoni zdobywają trzy punkty. W tym celu robi się różne zagrania - można blokować dostęp do środka domu, wybijać lub przesuwać kamienie przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Babiarz: Sobotni konkurs był jak zimne piekło. Jestem pełen szacunku i współczucia dla skoczków
Większość kibiców kojarzy curling z wyglądającym dość zabawnie szczotkowaniem. - Odpowiednie szczotkowanie może wydłużyć tor poruszania się kamienia nawet o kilka metrów, potrafi również nieco zmienić jego trajektorię. Kamieni do zagrania w każdym meczu jest 80, a tor ma 40 metrów. Można więc łatwo policzyć, jaką długość maksymalnie można "wyszczotkować" podczas jednego meczu - mówi nam Jasiecki. - Gwarantuję też, że prawidłowe technicznie szczotkowanie, z wykorzystaniem pełnej siły, jest niezmiernie męczącym zajęciem.
Każdy kamień waży niecałe 20 kilogramów. Ich komplet kosztuje, bagatela, kilkadziesiąt tysięcy złotych, w zależności od jakości i stopnia zużycia kamieni. - Kamienie wydobywane są tylko... z dwóch miejsc na świecie. Wynika to z tego, że granit, który jest wykorzystywany do ich produkcji ma unikalne właściwości nie przepuszczania wody - tłumaczy reprezentant Polski.