- Mało brakowało. Meksykanin był wymagający, ciężko było dobrać sparingpartnerów na takiego rywala. Te sytuacje jego rodzinne, perypetie z trenerem. Muszę z nim usiąść i porozmawiać, co jest nie tak. Nie ma co chłopaka skreślać. Boks jest boksem, to nie są szachy - mówił Mariusz Grabowski, promotor pięściarski.