Boks. Rocznica śmierci Andrzeja Gmitruka. Żona opisała, jak doszło do tragedii

Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI / Na zdjęciu: Andrzej Gmitruk
Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI / Na zdjęciu: Andrzej Gmitruk

Dokładnie rok temu, 20 listopada, zmarł Andrzej Gmitruk. W pierwszą rocznicę śmierci o tragicznych wydarzeniach opowiedziała jego żona Agnieszka.

W tym artykule dowiesz się o:

67-letni Andrzej Gmitruk zginął przed rokiem w swoim domu. Przed snem zapalił na tarasie świeczkę ku pamięci swojego zmarłego syna. Od płomieni zaczął się palić plastikowy stolik. Trener próbował ugasić pożar, ale z domu nie zdołał już wyjść. Jak podała prokuratura, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

O tragicznym dniu na łamach sport.tvp.pl opowiedziała jego żona, Agnieszka Grudzień-Gmitruk. Okazuje się, że kiedy wybuchł pożar, legendarny trener bokserski kazał żonie wraz z kilkuletnią córką Emmą uciekać z domu, a sam zajął się ogniem. - Gdy stało się najgorsze, byłam na zewnątrz. Nawet nie umiem sobie odpowiedzieć, dlaczego, kiedy i jak. To Emma mi powiedziała - "Mamusiu, tata się przewrócił i odpoczywa". Przyprowadziła mnie do niego. Potem przyjechała straż i pogotowie. Nie zapomnę tamtej ciszy, gdy przestali go ratować - przyznała żona Gmitruka w rozmowie z Rafałem Mandesem.

Dla Agnieszki Grudzień-Gmitruk mąż był wielkim oparciem w codziennym życiu. Kilka lat temu zaczęły się u niej poważne problemy ze wzrokiem. W wyniku infekcji przestała widzieć. Teraz pozostała sama z 6-letnią córką.

- Są oczywiście moi rodzice, ale też mają swoje lata, a pracy jest ogrom. Jak Andrzej żył, to chociaż nie widziałam, to wiele rzeczy robiliśmy razem. Andrzej był moimi oczami, ja czasem jego mózgiem (...) Boję się tego, jak będzie wyglądało teraz życie moje i mojej córki - dodała żona legendarnego trenera, komentatora i promotora boksu.

-> Izu Ugonoh szczerze o swojej karierze. "Teraz mam podcięte skrzydła"

-> Andrzej Gmitruk pośmiertnie odznaczony za zasługi dla polskiego sportu

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #38 (highlights): piekielny nokaut wysokim kopnięciem

Komentarze (0)