Pojedynek do jednej bramki
Szpilka ze spokojem podszedł do konfrontacji z Guinnem. Podopieczny trenera Andrzeja Gmitruka starannie przygotowywał swoje akcje, nie polował na nokaut, skupiał się na trzymaniu szczelnej gardy. Były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej spokojnie punktował Amerykanina, dobrze pracował na nogach, a przede wszystkim słuchał się narożnika.
Kolejne rundy pojedynku wyglądały podobnie. U Polaka świetnie prosperował prawy prosty, Artur Szpilka był szybszy, ale wciąż nie mógł skutecznie trafić 43-latka, aby zakończyć starcie przed czasem. Pięściarz pochodzący z Wieliczki pewnie punktował w każdej odsłonie walki, a Dominick Guinn ograniczał się głównie do obrony, od czasu do czasu wyprowadzając pojedyncze ciosy.
Jednostronny pojedynek dotrwał do ostatniej rundy po której werdykt mógł być oczywisty. Na 20 sekund przed końcowym gongiem Polak posłał jeszcze doświadczonego przeciwnika na deski, ale ten wstał i dotrwał do końca walki. Dla "Szpili" był to udany powrót na ring w ojczyźnie po ponad 3,5 roku, kiedy w 2014 roku pokonał w Krakowie Tomasza Adamka.
ZOBACZ WIDEO Nawałka określił rolę Sławomira Peszki w kadrze
Dla Artura Szpilki wygrana na PGE Narodowym była powrotem na ścieżkę zwycięstw po dwóch porażkach z rzędu przez nokaut, z Deontayem Wilderem i Adamem Kownackim. 29-latek w Warszawie odniósł 21. zawodową wygraną.
Walczył z kontuzjowaną ręką, pokonał depresję
Szpilka tuż po walce wyznał, że do starcia z Guinnem podszedł z kontuzją ręki, której doznał krótko przed galą. Pięściarz trenujący w Warszawie ukrył uraz przed mediami i zapewne niedługo ponownie będzie musiał przejść rutynowe badania i rehabilitację. Dla "Szpili" występ na Narodowej Gali Boksu był przełamaniem po problemach z depresją, o której bokser mówił otwarcie. Zwycięzca walki wieczoru podziękował też swojemu przeciwnikowi za cenny test w karierze.
Co dalej?
Wydaje się, że pod wodzą trenera Andrzeja Gmitruka Szpilka dostał nowe życie. Choć Dominicka Guinna nie udało się Polakowi skończyć przed czasem, to widać było, że współpraca z doświadczonym szkoleniowcem zaczyna przynosić zamierzone rezultaty, a zawodnik prowadzony przez promotora Andrzeja Wasilewskiego słucha się porad z narożnika i zachowuje zimną głowę.
Niewykluczone, że w kolejnej walce Szpilka będzie chciał zrewanżować się Kownackiemu za porażkę z lipca ubiegłego roku.
... na takiej porażce swoj glos podkładac