Na pojedynek Deontay'a Wildera (40-0, 39 KO) z Anthonym Joshuą (20-0, 20 KO) czekają kibice boksu na całym świecie. Obaj to absolutna czołówka wagi ciężkiej. Wilder w swoim dorobku ma tytuł mistrza świata federacji WBC, a Joshua 31 marca stoczy walkę o pasy WBA, WBO i IBF z Josephem Parkerem.
Po ostatniej wygranej nad Ortizem Wilder nabrał pewności siebie przed ewentualnym starciem z Joshuą. - Ja z nim nie tylko wygram, ja go znokautuję - powiedział.
Promotor Wildera, Lou DiBella, nie ma jednak przekonania, że do wielkiej walki dojdzie w tym roku. - Czy ta walka powinna być kolejnym logicznym ruchem? Oczywiście. Ale to jest boks, tutaj nie ma logiki - cytuje jego wypowiedzi portal "bokser.org".
DiBella tłumaczy to tym, że Eddie Hearn (promotor Joshuy) więcej mówi o ewentualnym pojedynku z Jarrellem Millerem niż z Wilderem. Dodaje jednocześnie, że jego zdaniem do wielkiej walki miałoby dojść w Las Vegas, choć możliwa jest także gala w Wielkiej Brytanii.
- Deontay nie boi się nigdzie jeździć, był przecież skłonny udać się do Rosji. Jeśli pieniądze będą dobre, Wielka Brytania będzie na stole. Wszystkie opcje będą zresztą na stole, kiedy tylko Eddie będzie gotowy. Walka wyląduje pewnie tam, gdzie przyniesie największe zyski, a zgaduję, że będzie to Vegas - uważa DiBella.
ZOBACZ WIDEO W polskiej kadrze skoczków potrzebna jest rywalizacja. "Fundamenty są nietrwałe"