Kończy się piękna era w biegach narciarskich. Justyna Kowalczyk po tym sezonie oficjalnie potwierdziła, że już nie wystartuje w Pucharze Świata. 35-letnia biegaczka narciarska w tym sezonie już nie potrafiła nawiązać walki z najlepszymi rywalkami, a z igrzysk olimpijskich wróciła bez medalu. Niebawem PZN ma ogłosić, czym wybitna sportsmenka będzie się teraz zajmować.
Co teraz z tą dyscypliną sportową w naszym kraju? Kowalczyk nie doczekała się koleżanek, które mogłyby pójść w jej ślady. Kuba Cieślar, który w przeszłości sam startował, a dziś jest ekspertem, o biegach mówi z pełnym przekonaniem.
- W ogóle ich nie ma, mogę to powiedzieć wprost. Tak słabego sezonu nie pamiętam. Wcześniej, jeżeli z jakiegoś powodu nie było Justyny Kowalczyk, to często mogliśmy liczyć na Sylwię Jaśkowiec i Macieja Staręgę, a to, co stało się w tym sezonie to totalna porażka - przyznaje w rozmowie z TVP Sport.
Kowalczyk od lat mówiła, że PZN nie wykorzystał jej sukcesów do popularyzacji biegów narciarskich. Świadczy o tym, chociażby stan infrastruktury do trenowania tej dyscypliny.
ZOBACZ WIDEO Problemy rodzinne wpłynęły na formę Piotra Żyły? "Jest mi przykro, że jest taka sytuacja"
- Infrastruktura biegów narciarskich w Polsce… To jest określenie science-fiction. Z wyjątkiem tras w Jakuszycach i okresowo - czasami tydzień lub dwa, czasami miesiąc lub dwa - Kubalonki i Ustianowej, tras w Polsce nie ma - mówi Cieślar.
Były biegacz dodaje, że nie stworzono żadnego systemu szkolenia. Nie ma też już zawodników, którzy będą regularnie zaliczali dobre starty w Pucharze Świata. Ma także żal do PZN, że nie chce nawiązać współpracy z małymi klubami, gdzie szkoli się młodych zawodników. Dlatego Cieślar zastanawia się, czy jest w ogóle sens próbować ratować biegi.
- Jeżeli w 40-milionowym kraju uprawia go wyczynowo 200 osób, to pytanie, czy ma to w ogóle sens? Gdyby nie Justyna Kowalczyk i jej sukcesy przez kilkanaście ostatnich lat, to biegów już w ogóle w Polsce by nie było. Patrząc racjonalnie, z punktu widzenia polskiego sportu, czy nawet PZN, lepiej byłoby większą uwagę poświęcić kombinacji norweskiej. Na świecie jest 60-70 zawodników z 12-13 krajów - przyznaje.