Polska biathlonistka jest często porównywana do swojej rówieśniczki - Markety Davidovej. Kamila Żuk z Czeszką rywalizowała w gronie juniorek. Jednak Davidova lepiej odnalazła się wśród seniorek. Ma już na swoim koncie jeden triumf w zawodach Pucharu Świata, a Żuk najwyżej w zawodach tej rangi sklasyfikowana została na szóstym miejscu. Polka czyni systematyczne postępy, a w niedzielę zadebiutowała w biegu masowym.
- Trochę nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Pierwsze okrążenie poszło po mojej myśli. Biegłam na samym końcu i nie zamierzałam pchać się do przodu. Na pierwsze strzelanie dotarłam więc bardzo skupiona. Niestety strzały poszły z wiatrem. Przed drugim strzelaniem zrobiłam korektę, ale wiatr najpewniej znowu zmienił kierunek - powiedziała polska biathlonistka.
Żuk zajęła dziewiętnaste miejsce, a w trudnych wietrznych warunkach zaliczyła aż osiem pudeł. - Warunki były dzisiaj naprawdę ciężkie, widać to było po strzelaniach innych dziewczyn. Pod względem pogody był to najcięższy bieg w sezonie. Tak naprawdę dopiero od trzeciej pętli biegowej czułam się już naprawdę dobrze. Może przed kolejnymi startami muszę popracować nad rozgrzewką? Żeby była dłuższa i jeszcze bardziej intensywna - stwierdziła Polka.
Z występów w Oberhofie Żuk może być zadowolona. W sprincie była dziewiąta, co jest jej trzecim w karierze najlepszym wynikiem. - Weekend, pomijając występ w sztafecie, zaliczam sobie na plus. Jest promyczek nadziei, że przed mistrzostwami świata idzie to w dobrą stronę. Cieszę się na przyszłotygodniowe starty w Ruhpolding, bo to jeden z moich ulubionych ośrodków - dodała.
Zobacz także:
Biathlon. Martin Fourcade z drugim zwycięstwem w Oberhofie
Biathlon. Kolejny triumf Norwegów. Ogromna strata Polaków
ZOBACZ WIDEO: Michal Doleżal może spać spokojnie po triumfie Dawida Kubackiego? "Z ocenami wstrzymajmy się do Planicy"