Tomasz Sikora: Zmiany w kadrze były konieczne. Sztafeta kobiet największą szansą na medal w Pjongczangu

Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZBiath. / Na zdjęciu: Tomasz Sikora
Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZBiath. / Na zdjęciu: Tomasz Sikora

Biathlonowa reprezentacja Polski pod wodzą nowego trenera jest gotowa do olimpijskiego sezonu. Celem jest zrehabilitowanie się za poprzedni rok i walka o medale na igrzyskach. - Największą szansę ma na to sztafeta kobiet - powiedział Tomasz Sikora.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Łukasz Witczyk, WP SportoweFakty: W trakcie przerwy między sezonami było dużo zmian w reprezentacji Polski. Jak pan, jako były asystent trenera kadry, ocenia te zmiany?[/b]

Tomasz Sikora, były biathlonista, medalista olimpijski, ekspert Eurosportu: Powiem szczerze, że będąc w tej ekipie uważałem, że zmiany są koniecznie. Zarówno sztab, jak i zawodnicy byli już wypaleni i potrzebne było przewietrzenie atmosfery. Uważałem, że powinno dojść do zmian i dobrze, że tak się stało.

Pan w zeszłym sezonie podał się do dymisji. Atmosfera w kadrze nie była zbyt dobra. Teraz mamy nowego trenera. To doda skrzydeł biathlonistom?

Ja w ubiegłym roku byłem asystentem trenera Adama Kołodziejczyka i było widać, że zawodnicy byli już tym zmęczeni. Treningi były bardzo poukładane i systematyczne, ale biathloniści oczekiwali zmian, nowości. Teraz mamy nowego szkoleniowca i z tego co słyszymy od zawodników jest dobra atmosfera. Analizując z perspektywy czasu zmiany trenerskie, to tak naprawdę zawsze gdy przychodzili nowy szkoleniowcy, to wyniki od pierwszego sezonu szły do góry. Tak było, gdy przyszło małżeństwo Bondaruków i gdy pracę zaczynał Adam Kołodziejczyk. Teraz oczekujemy tego samego i wszystko wskazuje na to, że tak powinno być. Trenera oceniamy jednak z perspektywy wyników, a tę ocenę będziemy mogli dać po sezonie. Nawet gdyby pierwsze starty nie były takie, jakie sobie wymarzymy - choć bardzo wierzę w to, że będą dobre - to więcej będziemy mogli powiedzieć po zakończeniu startów.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner: Polakom uda się trafić z formą na igrzyska w Pjongczang

W zeszłym sezonie nie było Weroniki Nowakowskiej, która miała przerwę macierzyńską. Z kolei Krystyna Guzik leczyła kontuzję. Teraz wszystkie zawodniczki były gotowe do treningów. Biathloniści wyjechali na wiele zgrupowań, wykonali ciężką pracę. Od czego zależeć będzie to, czy Polacy będą pokazywali się z dobrej strony?

W głównej mierze zależy to od planu i myśli szkoleniowej, by wszystko dobrze poukładał. Cały świat trenuje, ale ważne jest to, które zajęcia dadzą najlepszy efekt. Po drugie to nastawienie zawodników. Ważne jest czy w okresach pomiędzy zgrupowaniami sportowcy systematycznie trenują i wykonują zalecenia trenerów. Do tego dochodzi roszada w startach. Wiadomo, że nie każdy zawodnik wytrzyma wszystkie starty w sezonie, choć większość je wytrzymuje. Z każdym startem pojawia się zmęczenie i trzeba coś z tym zrobić.

W obliczu słabych występów w poprzednim sezonie polskie biathlonistki straciły jedno miejsce startowe w Pucharze Świata. 

Żal jest tego, że startują tylko cztery zawodniczki. Kinga Mitoraj i Kamila Żuk będą miały mniej szans do startów. Myślę, że są to biathlonistki, które za parę lat mogą osiągać wyniki na miarę czołówki światowej.

Za rok zostaną one rzucone na głęboką wodę, bo po igrzyskach najprawdopodobniej dojdzie do pokoleniowej zmiany w polskiej reprezentacji.

Niekoniecznie, bo w poprzednich latach obie były wprowadzane do kadry i startowały w Pucharze Świata. Obie są w innej sytuacji. Mitoraj jest już seniorką i powinna w tej kategorii startować regularnie. Kamila pierwszy rok będzie juniorką. Przed rokiem w młodszej kategorii była jedną z najlepiej biegających zawodniczek. Jest to dziewczyna, która ma super predyspozycje i ma czas, bo jeszcze dwa lata będzie juniorką i będzie mogła spokojnie wchodzić do kadry.

Najważniejszą imprezą tego sezonu są igrzyska. Kto może być liderem biathlonowej reprezentacji Polski?

Ciężko wskazać jedno nazwisko. Każda z dziewczyn ma szansę na dobre miejsce. W mojej prywatnej opinii dwie osoby powinny sobie dobrze poradzić w Pjongczangu. To Monika Hojnisz i Weronika Nowakowska. To zawodniczki wciąż młode - choć Weronika już po trzydziestce - ale doświadczone. Poza tym Nowakowska słynie z waleczności, a Hojnisz z chłodnej głowy w ważnych zawodach. Wiem, że każda z naszych dziewczyn może osiągnąć sukces na igrzyskach.

Przejdźmy do kadry mężczyzn. W zeszłym sezonie Grzegorz Guzik zdobył pierwsze punkty od momentu, gdy pan był w czterdziestce. U niego widać progres, ale to ciągle zbyt mało, by liczyć się w światowej czołówce.

On co roku robi postępy. Nas w zeszłym sezonie bardzo cieszyło jego miejsce w drugiej dziesiątce. To zdarzyło się raz, ale to był dla nas najszczęśliwszy dzień w całym sezonie. Wiemy jak wygląda męski biathlon w Polsce. Grzegorz stał się naszą gwiazdką, że mogą być całkiem niezłe wyniki. Wszyscy chcielibyśmy, by te postępy były większe, by to były siedmiomilowe kroki. Biorąc pod uwagę jego pierwszy bieg i to jak prezentował się w przedsezonowych startach, to uważam, że w tym sezonie powinien regularnie wchodzić do czterdziestki. Patrząc na sztafetę mieszaną i porównując czasy, to w sprincie powinien biegowo przegrać maksymalnie o półtorej minuty, a to już jest taki rezultat, że można regularnie zdobywać punkty.

Rozmawialiśmy o kadrze pań w kontekście indywidualnym, ale nie zapominajmy o sztafecie. Igrzyska będą dla nich ostatnią szansę na to, by udowodnić, że nie będą straconym pokoleniem.

Już nie pamiętam od ilu lat mówi się, że sztafeta to nadzieja na medal. Na poprzednich igrzyskach te nadzieje zostały pogrzebane. Już w Vancouver liczono na to, że mogą się pokazać, ale im nie wyszło. W Soczi na pierwszej zmianie Guzik miała problemy z karabinem, a już wtedy dziewczyny mogły powalczyć o medal. Teraz też na to liczymy. Magdalena Gwizdoń poprawiła strzelanie, a to było kulą u nogi tej sztafety. Reszta dziewczyn jest bardzo równa i nawet w ubiegłym roku, gdy starty indywidualne nie były najlepsze, to w sztafecie wszystkie zawodniczki prezentowały się dobrze. Wiem że lata uciekają, ale w sztafecie mamy największą szansę na medal.

Transmisje całego sezonu Pucharu Świata, w tym w trakcie Zimowych Igrzysk Olimpijskich Pyeongchang 2018 w Eurosporcie i Eurosport Player.

Źródło artykułu: